Et voila!
To wszystkie, które obecnie są ze mną, a także te, które już zużyłam, ale przechowuję buteleczki po nich ( na mikstury).
Trochę ich tam wypsikałam, więc mogę Wam napisać, co o nich myślę.
Gdy wszystkich ogarnął "szał hydrolatowy" ja skutecznie się przed nim broniłam, uważałam je za zwykłą wodę, nic cudotwórczego.
Ot taki bajer, jak się nie ma na co pieniędzy wydawać to i można hydrolat sobie kupić ;)
Oj zmieniłam zdanie, zmieniłam...muszę przeprosić hydrolaty i ich fanki :)
Podchodziłam sceptycznie, a dzisiaj nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji bez wód kwiatowych.
Mam cerę tłustą, więc starałam dobierać się hydrolaty pod jej wymagania.
Używałam najpopularniejszych skierowanych właśnie dla właścicielek takowej cery:
- oczarowego
- z róży stulistnej
- kocanki
( stricte do naczynkowej, ale ładnie łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia)
- neroli
- lawendowego
Hydrolat przelewam do buteleczki z atomizerem i w taki sposób go aplikuję na twarz- rano i wieczorem, w ciągu dnia (czasami), a także zwilżam nim maseczki z glinek.
Nigdy nie używałam z wacikiem- za duże marnotrawstwo.
Hydrolat ma odświeżać, łagodzić, umożliwiać lepsze wchłanianie kremu.
Używam również jako bazy do innych mikstur, uwielbiam robić z nimi spray'e do włosów.
Wszystko to wspomniane wody robią, jednak niektóre bardziej, a niektóre mniej przypadły mi do gustu.
Duży wpływ miał na to zapach...
MOI ULUBIEŃCY
Absolutnym numerem 1 jest
HYDROLAT OCZAROWY
- must have dla dziewczyn z tłustą cerą, przetłuszczającą się
- reguluje działanie sebum ( widocznie!)
- bosko pachnie ( dla samego zapachu bym go non stop używała)
- łagodzi stany zapalne, przyśpiesza gojenie ranek
-oczyszcza
Musicie go spróbować!
Ja mam spore zapasy, bo nie mogę sobie pozwolić na jego brak.
Mój ulubiony to ten z mazidel- niby woda, to woda, a ja widzę różnicę.
Ulubieniec nr 2
HYDROLAT RÓŻANY
Tutaj w parze z ulubieńcem nr 1
Najlepszy to ten z róży stulistnej- zapach jest intensywny, cudnie różany.
- urzekający, różany zapach, który dość długo się utrzymuje na skórze i włosach
- łagodzi, oczyszcza
- zapach relaksuje
- lubię go mieszać z HA
POLECAM!
TEN, który się u mnie NIE sprawdził
LAWENDOWY
Nic nie robił tylko śmierdział, a ja lubię zapach lawendy, ale chyba nie takiej w takim razie.
Zbawiennego wpływu na cerę nie miał, tak jak dwa poprzednie.
Nawet nie koił cery, wręcz przeciwnie.
Całkiem fajnie sprawdziła się KOCANKA, jednak nie potrafię znieść jej zapachu.
Działanie jednak jest zauważalne- niweluje wszelkie zaczerwienienia.
Nie mam cery naczynkowej, więc nie jest dla mnie niezbędna, mogę z przyjemnością używać oczaru czy róży.
Natomiast za działanie ma wielki PLUS!
Powrócę również do hydrolatu z NEROLI.
Również ładnie pachnie, przyjemnie się go aplikuje.
Fajnie matuje, a zapach utrzymuje się naprawdę długo.
Z powodzeniem mogą stać się zamiennikiem wody toaletowej.
Na próbę wzięłam hydrolaty z BeautyEver
Nagietkowy i z Kwiatu Gorzkiej Pomarańczy
Nigdy nie miałam, zobaczymy jak się będą sprawować.
Trochę nie podobają mi się ich buteleczki- jestem zwolenniczką szklanych.
Na mazidłach na pewno jeszcze kupię z białej róży, ale to przy okazji.
MAŁY TIP: Do hydrolatów zawsze dosypuję witaminę b3 i to jest moc ;)
Świetny pomysł dla dziewczyn z problematyczną cerą czy przebarwieniami.
Owa witaminka rozjaśnia blizny, wyrównuje koloryt i przeciwdziała blokowaniu porów.
witaminy b3 max dodajemy 5%!!!
A jakie są Wasze ulubione hydrolaty?
A może pozostałyście przy tradycyjnych tonikach?
Tak się zastanawiam, że chyba nigdy nie miałam takiego drogeryjnego toniku, kosmetyczka zawsze odradzała ich zakup.
Pozdrawiam
Jofka