wtorek, 25 grudnia 2012

Życzenia

Szybciutko przychodzę, aby życzyć Wam przede wszystkim ZDROWYCH, a także wesołych Świąt, w gronie najbliższych Wam osób.
Trudno jest mi wygospodarować ostatnio czas dla bloga, ale nie mogłam odpuścić sobie napisania kilku słów w tym okresie, choć mam nadzieję, że nie macie czasu ich teraz przeczytać, bo miło spędzacie czas poza siacią ;) Nie zapomniałam o Was i powrócę wkrótce.
Najlepszego!
Jofka

czwartek, 13 grudnia 2012

Paczuszka z kosmetykami Alverde

...przyszła do mnie dzisiaj z rana i recenzję Effaclar Duo muszę przełożyć na jutro. Nie jest to zwykła paczuszka, zobaczcie same.


Kosmetykami Alverde mogę się cieszyć dzięki uprzejmości Anne Mademoiselle, która dzielnie przytargała owe dobroci dla mnie, od naszych południowych sąsiadów. Nie spodziewałam się jednak, aż tak uroczego opakowania i niezwykle słodkiej kardki z pięknymi życzeniami świątecznymi
(oby wszystkie się spełniły!).
Aniu, rozczuliłaś mnie :) Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za fatygę!

Oto, co będę w najbliżyszm czasie testować:

1. Alverde Haarol Mandel Argan- olejek do włosów migdałowo-arganowy, to on był głównym powodem, dla którego zdecydowałam się na zakupy; bardzo chciałam go wypróbować, zwłaszcza, że moje oleje się kończą.

2. Alverde Vital Plus augen und lippenkontur pflegecreme- krem pod oczy oraz "poprawiający kontur ust" z amarantusem; na pewno będę go stosowała tylko w pierwszy sposób; kończy się mój krem z noni care, więc to dobra okazja by spróbować coś nowego i chwalonego.

3. Alverde Sensitive Dry Deobalsam- wiecie jak bardzo lubię roll-on z Alterry, ale jestem już lekko znudzona po 3 opakowaniach pod rząd, chętnie przetestuję coś nowego, oczywiście naturalnego.

4. Alverde ochronny balsam do ust wanilia i mandarynka- lubię wersję nagietkową, a tę polubię pewnie jeszcze bardziej, bo dodatkowo ma przepiękny zapach; nie mogę się doczekać kiedy wyląduje na moich ustach.

Jestem bardzo ciekawa tych produktów, pierwszy raz będę miała okazję ich używać.
Dziewczyny, koniecznie dajcie znać, jeśli miałyście któreś z nich.

Miłego wieczorku
Jofka


sobota, 8 grudnia 2012

Paletki "do buta"

Mój "Mikołaj" dotarł do mnie z lekkim opóźnieniem,bo to bardzo zapracowany Mikołaj, ale pamiętał o mnie - wiedział, że jestem grzeczna ;). Nie pozostało mi nic innego,po fali radości i zaskoczenia, jak pochwalić się moim prezentem (ma próżność sięgnęła zenitu? Eeee kilka razy w roku można, a co!). Mam jednak wytłumaczenie,bo są to podarki utrzymane "w tematyce" bloga- baaaardzo kosmetyczne i baaardzo cieszące oko.
W przenośni i dosłownie!

Jedna rzecz była na szczycie mojej wishlisty, druga to całkowite zaskoczenie i zbytek szczęścia.


Jak nie miałam żadnej, to teraz mam urodzaj- Palety cieni theBalm!

O nowości od theBalm, palecie cieni Rockstar Palette Balm Jovi,marzyłam od czasu, gdy dojrzałam ją u naszych koleżanek, vlogerek zza oceanu.
Wiedziałam, że muszę ją mieć!

Nawet ja, taka stara baba, leci na takie cudeńka.
Czyż ona nie jest słodka? ;)


Jakież było moje zaskoczenie, gdy "mikołajkowa czekolada" okazała się być kultową paletą NUDE'tude.


Mój P. ups...Mikołaj, przeszedł samego siebie
(mogłabym go określić wieloma epitetami- a że kochany, cudowny, domyślny, ale ta notka aż się lepi od lukru, więc sobie daruję ;))


Teraz lecę, ale niedługo wrócę z recenzją i słoczami (sama nie mogę się już doczekać testów).

Ciepłego wieczorku!

Jofka




czwartek, 6 grudnia 2012

Prezent nieMikołajkowy : Szminka Chanel Rouge Allure 167 SUPER

Tak, tak niemikołajkowy. Mimo, że dzisiaj na blogach możemy podziwiać podarunki związane z dzisiejszą okazją, ja pokażę Wam cudo, które dostałam pod koniec września, w wyjątkowy dla mnie dzień, dzisiaj już wiem, że również szczęśliwy dzień (dostałam go w dniu egzaminu od mojego P.; miał być pocieszeniem, a później okazało się, że pocieszenia nie potrzebowałam,bo wszystko potoczyło się pozytywnie dla nas :D).
Tak oto, z nową szminką Chanel, rozpoczęłam nowy okres w moim życiu...
Może przeceniam tę Chanelkę, ale lubię tak o niej myśleć i darzę ją wyjątkowym sentymentem, oczywiście poza uwielbieniem jej, które związane jest już z jej pierwotnym przeznaczeniem :)

Nie ma co za dużo się rozpisywać. Wiecie już, że uwielbiam tę serię z Chanel- są to, według mnie, najlepsze szminki jakie istnieją. I pod względem kolorów, jakości, trwałości, konsystencji itd.
Szminki idealne!
Zachwycałam się już innym kolorem TUTAJ, gdzie możecie więcej dowiedzieć się na temat mojej opinii.

Tym razem dostałam szminkę w kolorze 167 SUPER.
Jest to mega mocny róż, nie jest to fuksja,bynajmniej. Mam nadzieję,że zdjęcia dostatecznie pokażą, jaki to niepowtarzalny kolor.
Po prostu bright pink, jakiego nie znajdziecie :D Cudowne jest jednak to, że możemy intensyfikować kolor na ustach w zależności od sposobu aplikacji.

Nie mam już więcej nic do powiedzenia, zostawiam Was ze zdjęciami...








I te opakowanie na 'klik'


Swatche








Wiem,wiem sporo zdjęć, ale po prostu ją uwielbiam!

A na Mikołaja jeszcze czekam,a teraz chętnie poczytałabym co Wy dostałyście dzisiaj do butów/skarpetek?

Uroczego dnia!
Jofka

środa, 5 grudnia 2012

Listopadowe zakupy i prezenty (Rossmann -40%, ZSK, Annabelle Minerals)

Jaka pogoda jest, każdy widzi, i nie zapowiada się aby było lepiej, bynajmniej. Wobec tego pomyślałam, że nie ma co czekać na lepsze światło, ani na to, że będę wracać wcześniej, bo w końcu w ogóle nie pokażę Wam, co ostatnio wpadło mi w ręce.
Będzie i wygrana w rozdaniu, prezenty i zakupy.

Już jakiś czas temu wygrałam rozdanie u Darkness, która niezwykle hojnie mnie obdarowała, jeszcze raz jej dziękuję :*
(polecam jej bloga, zaglądnijcie koniecznie, zwłaszcza jeśli interesuje Was tematyka azjatyckich kosmetyków, półproduktów, ale nie tylko).


Szczęścia co nie miara- wiele nowości i mój pierwszy kontakt z azjatyckimi kosmetykami.
Po pierwszych testach już mam ochotę na zakup BB kremu.

Na początku listopada uzupełniłam moje zapasy półproduktów.
Wobec tego mamy tu łupy z Zrób Sobie Krem.


Wszystkie już były w użytku (robiłam tonik na przebarwienia, a olej z babassu jest moim ulubieńcem, o którym chyba jeszcze nie wspomniałam z gapiostwa).

I ja skorzystałam ze słynnej promocji Rossmanna -40%.


Skorzystałam, ale nie kupiłam wszystkiego sama (większość to prezenty od mojego P., który zaopatrywał mnie w szminki).
Najbardziej zależało mi na szminkach Rimmel- Airy Fairy, Baby Blush i 10 z serii Kate (nie ma jej na zdjęciu,bo jeszcze nie dojechała do mnie).
Mimo, iż szminek mam dostatek, to chciałam spróbować po promocyjnej cenie odcieni, które są takie osławione.
Oj Baby Blush baaaardzo przypomina (jest identyczna?) MAC Viva Glam Gaga- musiałam ją mieć!

Do tego:
złoty lakier Wibo (świetny efekt, tańsza wersja bondowego OPI)
lakier Rimmel 60 seconds caramel cupcake
(ciekawy nudziak- raz bardziej beżowo-brązowy, a raz liliowy)
top coat z Wibo
kredka do oczu Wibo (gratis do lakieru).

Nigdy bym się na te kosmetyki nie skusiła, ale że były za grosze, to czemu nie!

Na zdjęciu widać jeszcze konturówkę Essence, która czeka na czerwoną szminkę Rimmel.

Przyszły także próbki od Annabelle Minerals.

(szałowe zdjęcie)

Po raz kolejny okazało się, że jestem "różowa", a nie "żółta"- nie ma co się oszukiwać :)

Zdaje się, że to wszystko. Chciałabym wstawić swatche szminek i sampli od AM,bo są tego warte, ale muszę poczekać na bardziej słoneczną pogodę...

Miłego wieczorku
Jofka


poniedziałek, 3 grudnia 2012

Ulubieńcy Listopada

W minionym miesiącu nie miałam wiele produktów, które wyjątkowo mnie urzekły i byłyby nowymi odkryciami.
Raczej mam stałych ulubieńców, jednak nie chciałam rezygnować z tradycji i przedstawię Wam produkty,których używałam najczęściej, a są lubiane przeze mnie.
Myślę, że warto je przypomnieć.


1. Płyn do kąpieli Babydream fur mama
Na liście stałych ulubieńców jest w czołówce. Lubię za zapach, konsystencję, działanie- idealny na tę porę roku!

2. Babydream krem nagietkowy
Wspominałam już o nim jako o cudotwórcy do zadań specjalnych (obtarcia stóp) i tym razem znalazłam kolejne zastosowanie, w którym sprawdza się genialnie- używam jako balsamu do włosów bez spłukiwania (świetne dla nawilżenia i zabezpieczenia końcówek;podkreśla skręt loków).

3. Lily Lolo podkład Blondie, Lily Lolo róż Oh la la
Powróciłam do Lily Lolo. Podkład mam już na wykończeniu i chciałam już się z nim uporać, by zacząć używać Annabelle Minerals, i odkryłam ten produkt na nowo. Jest naprawdę dobry i idealnie pasuje do mojej karnacji, co prawda,ma mniejsze krycie niż AM, ale i tak sobie radzi. Podoba mi się jego wykończenie i trwałość.
Co do różu, to po fascynacji lekko brzoskwiniowym Happy Boosterem, miałam ochotę na coś różowego- Oh la la bardzo mi pasuje do mojej bladej karnacji.
Więcej o Lily Lolo.

4. Korektor Dr Hauschka Pure Care Cover Stick
Właściwie to już niedługo trafi do torby ze zdenkowanymi. Dlaczego nie pisałam o nim wcześniej?
Miałam mieszane uczucia, bo latem kolor nie pasował idealnie, tak jak teraz.
Sam korektor jest bardzo dobrej jakości-trwały, nie ściera się, dobrze kryje i jest naturalny! Szkoda, że gdy go odkryłam na nowo już mi się kończy. Zastanowię się, czy go nie kupię ponownie, bo przydaje się do miksowania ze Studio Finish z MAC (jest teraz trochę za żółty dla mnie).
Ma jeden duży minus- jest strasznie niewydajny, zwłaszcza jak aplikuje się go bezpośrednio z opakowania.

5. Brow Kit Alverde dla blondynek
Najlepszy,niezawodny! Nie używam na co dzień, jedynie, gdy lekko poniesie mnie podczas regulacji brwi- w minionym miesiącu był potrzeby :)
Więcej o produkcie TUTAJ.

6. Celia Nude 601
Nie wiem, który to raz pojawia się wśród ulubieńców.
Muszę być jednak szczera- używałam jej prawie codziennie, bo to szminka nr 1, gdy mam przesuszone usta, a tak było w listopadzie.

7. Lakier do paznokci Eveline nr 496
Do znudzenia najczęściej używany lakier w listopadzie.

Mam nadzieję, że w grudniu odkryję coś nowego, co mnie zachwyci ;)

Miłego wieczorku
Jofka

poniedziałek, 26 listopada 2012

Magnetyczna paletka Inglot, bez Inglota

Jakiś czas temu pozwoliłam sobie na zakup pierwszej magnetycznej paletki, padło na markę Inglot. Paletka tania ( cena tylko 15 zł),a można uporządkować sobie pojedyncze cienie, nawet jak ma się ich tak mało, ład jest zawsze mile widziany.


Co najśmieszniejsze, nie posiadam żadnego cienia Inglot.
Co, zatem w niej skrywam?

1. MIYO nr 10 Dream- jasnoróżowa perła, niestety bardzo się osypuje (jak to perły MIYO); cień jest bardzo miękki i przyjemny w użyciu, ale przez te osypywanie ma tendencje do zanikania na powiece

2. MIYO nr 05 Golden Dust- jak na "złoty pył" jest bardzo jasny i raczej mało w nim złota; zachowuje się podobnie jak poprzednik

3. MIYO nr 03 Breeze- najprzyjemniejsza perła od tej marki; cień jest bardziej zmielony, mniej się osypuje; używam jako rozświetlacza pod łuk brwiowy

4. Catrice nr 270 Grey's Philosophy- bardzo miły "szaraczek" kupiony na wyprzedaży związanej z wycofaniem go ze sprzedaży; miękki, fajnie się z nim pracuje i do tego ta nazwa!

5. MIYO nr 04 Vanilla- mój ulubiony cień ever; nakładam na całą powiekę, ładnie wyrównuje jej koloryt; używam codziennie; lepiej inwestować w maty od MIYO

6. Sensique Natural Code nr 228 Earthy Brown- kolor coś "taupe", ale nie do końca; używam przy smokey; jakość nie jest szałowa

7. KOBO nr 106- kupiony na wyprzedaży matowy koral brzoskwiniowy; świetna pigmentacja

8. KOBO nr 117- kupiony razem z powyższym, kolor to kawa z mlekiem; używam do załamania powieki

9. Catrice Talk Like An Egyptian- najświeższy zakup z nowych cieni marki; piękne, czyste, żółte złoto, bardzo mi się podoba do rozświetlenia oka; minus taki, że nie trzyma się paletki.

* 2 cienie, które są w paletce, a nie opisałam ich, to cienie Essence, które dostałam w gratisie- nie znam nazwy, a poza tym nie są warte wspominania i zostały już eksmitowane.

To wszystkie moje pojedyncze cienie, nie ma ich wiele i nie potrzebuję więcej, dzięki paletce OSS ze Sleeka i innym mini paletkom. Co prawda, chciałabym mieć 402 z Inglota, ale to może w przyszłości.
Jeśli miałabym inwestować w jakiekolwiek cienie, to marzą mi się palety od theBalm (Nude Tude, Meet Matte, a najbardziej the Balm Jovi- "czaderska") :).


Miłego wieczoru
Jofka






piątek, 23 listopada 2012

Lakiery do paznokci na sezon jesień/zima

Co raz zimniej, co raz ciemniej,a więc to czas, w którym nawet i ja przerzucam się na bardziej "mroczne" i przygaszone kolory lakierów do paznokci.
Nie oznacza to, że będzie królowała tylko ponura czerń, bynajmniej!
Wiadomo, kocham róż, ale w owym sezonie jesienno-zimowym, nie każda jego odsłona jest korzystna.

Przestawiam się na takie oto lakiery:


CZERWIENIE
Bardzo klasyczne, kobiece, bezpieczne i dla mnie nudne, jeśli są noszone przez cały rok.
Przepadam za krwistą czerwienią, a ostatnio nawet za bordo, ale raczej w porach chłodniejszych, w innym wypadku na specjalne okazje.


Od lewej:

Sally Hansen Diamond Strenght Honeymoon Red -cudowna ciemna czerwień z lekko diamentowym połyskiem, urocza nazwa, chyba mój ulubiony.

Estee Lauder Plum Pudding- ma ma w sobie nic ze śliwki, przyjemna ciemna czerwień bez rewelacji, to już jej ostatni sezon, bo chyba ma ze sto lat ;)

Estee Lauder Black Wine- o wiele ciekawsza formuła od poprzednika i przyjemniejszy kolor ciemnego wina, na pewno często będzie gościł na paznokciach.

Essence LE Back to the 50's- lakier dostałam w ramach rozdania u Darkness i jestem nim zachwycona, chciałam go mieć, ale nie załapałam się gdy był w sklepach; kolor to krwista, rażąca czerwień.

SZAROŚCI
Jak najbardziej wpisują się w aurę panującą na zewnątrz, a z każdym kolejnym dniem będą jeszcze bardziej.


Od lewej:

Essence LE Vampire's Love Hunt me if you can- dość przyjemna czerń/głęboka szarość ze srebrnym shimmerem, którego nie widać; szału nie ma, ale jak mam ochotę na coś ciemnego, to może być.

Bell Air Flow 13- mleczna szarość, której jeszcze nie testowałam,niemniej kolorek zachęca.

Golden Rose Holographic Color 24- to jest hit; jestem w jego posiadaniu dzięki Darkness (oj owe rozdanie było dla mnie owocne) i jestem jej bardzo wdzięczna,bo nie mam dostępu do tej marki na co dzień, a lakier jest obłędny; ciężko go opisać, na pewno pojawią się zdjęcia; cudna wielowymiarowa szarość.

TOPPERY


Mój ulubiony Circuss Confetti z Essence i nowość u mnie- Mystic Mermaid
(oczywiście od Darkness), również od Essence, srebrzystoszary shimmer, który z każdego koloru zrobi wersję "na bogato" i zamieni nas w syrenkę.

Oczywiście nie ma mowy, abym zrezygnowała z nudziaków czy pudrowego różu- moim faworytem jest Eveline 496.

Paznokcie już mi urosły i wyszły z cienia zaniedbania ;) i teraz jest ich czas!
Mam nadzieję, że uda mi się pokazać lakiery w akcji.
A! I muszę Wam pokazać koniecznie, co było poza lakierami, w paczce od Darkness,bo sporo tam dobroci.

Pozdrawiam
Jofka





czwartek, 22 listopada 2012

Cykl: Walka z przebarwieniami IV - Recenzja ACNEDERM

Ahoj!
Jestem, jestem i zabieram się za recenzję produktu, który zrewolucjonizował moją pielęgnację twarzy (może nie zrobił tego solo, ale jego zasługi są pierwszorzędne).
Mowa o preparacie na przebarwienia Acnederm.


Jest to specyfik apteczny, który dostaniemy bez recepty.
Za 20 g zapłacimy ok. 20-25 zł.

Jest to preparat przeznaczony dla osób, które borykają się z trądzikiem pospolitym, a także dla osób z przebarwieniami
( czy to potrądzikowymi, czy posłonecznymi).
Mnie bardziej interesuje ta druga funkcja, a kupiłam go przede wszystkim, dlatego że jego substancją czynną jest KWAS AZELAINOWY.
On mnie interesował, bo widziałam, że serum AZELO z BU dobrze na mnie działało, ale było za słabe, a poza tym w moim mniemaniu zawiera zbędne składniki.

Zakup tego kremu to był strzał w 10!

Kremu używałam raz dziennie, na noc (producent zaleca stosowanie 2 razy, ale ja nie polecam smarować się nim pod makijaż, ani wówczas, gdy wychodzimy z domu).
Rezultaty, w postaci wybielenia przebarwień, są widoczne stosunkowo szybko, ale oczywiście zależy jakie to są przebarwienia.
Jeżeli są one głębokie (w skórze właściwej) to nie mamy szans, że pozbędziemy się ich w taki sposób, tu z pomocą może przyjść jedynie laser, czy inne zabiegi dermatologii kosmetycznej.
Acnederm będzie właściwy dla osób, które mają stosunkowo "świeże" blizny czy plamy depigmentacyjne.
Przy regularnym stosowaniu przebarwienia znacznie się wybielają po 3 tygodniach(zapewnienia producenta), a nawet wcześniej.
Niestety walka z przebarwieniami jest mozolna i trzeba być cierpliwym, a będzie nam wynagrodzone.

Poza tym krem świetnie działa na niespodzianki. "Trzyma w ryzach" naszą cerę, uspokaja ją.
U mnie nie pojawił się żaden wysyp, ani pogorszenie stanu cery, wręcz odwrotnie.

Ale UWAGA!!!
Kwas azalainowy można kłaść tylko na oczyszczoną cerę, a także nic po jego aplikacji nie może znaleźć się na niej!!!
Jeśli postąpimy inaczej, wówczas mogą pojawić się ropne krostki, bo ma tendencję do "wyciągania" wszystkiego na zewnątrz.
Z tego powodu dziwię się, dlaczego serum AZELO tak śmiało polecają pod makijaż.
Niestety nie byłam tego świadoma i również winiłam na początku kwas azelainowy za pogorszenie stanu cery.
NIC z tych rzeczy!

Dodatkowo polecam wzmocnić siłę działania Acnedermu poprzez stosowanie peelingów, czy innych preparatów, o których pisałam w postach o CYKLU.

Myślę, że Acnederm będzie również wybawieniem dla osób, które chcą pozbyć się uporczywych podskórnych grudek.

Pamiętajcie o stosowaniu filtra przeciwsłonecznego!

Na podstawie mojego doświadczenia w tej kwestii (niestety jest ono niemałe), śmiało stwierdzam, iż jest to najskuteczniejszy preparat dostępny bez recepty, który nie wywołuje uporczywych skutków obocznych (inaczej niż Triacneal na przykład) i jest dostępny od ręki w aptece (nie każdy lubi bawić się chemika).

MOJE REZULTATY
Ja, dzięki całemu programowi, jaki teraz stosuję i pokazuję Wam w cyklu, prawie całkowicie pozbyłam się przebarwień( jeden policzek mam już "czysty", a na drugim niestety mam jedną świeżą plamę z własnej winy, ale to drobiazg).
Dacie wiarę,że mogę sobie pozwolić na wyjście bez makijażu? A krem BB daje mi mega krycie?

A wszystkie te problemy przez Triacneal :((( przed, którym po raz wtóry Was ostrzegam!!!

Jeśli walczycie z przebarwieniami to go for it (zwłaszcza, że teraz jest odpowiednia pora na "kwaszenie się"), Acnederm jest moim bazowym preparatem w tym boju :)

Ps. Poczytajcie ulotkę, znajdziecie tam wiele cennych informacji dotyczących użytkowania, na przykład, że po 6 miesiącach stosowania powinniśmy zrobić sobie przerwę.
Ja już kończę moje 3 opakowanie i zamierzam zawsze go mieć w swojej toaletce.


Miłego dnia
Jofka




środa, 7 listopada 2012

(nie takie) Nowe nabytki

"Nie takie nowe", bo nazbierałam ich na przestrzeni ok. 2 miesięcy, a nawet ponad
(już nawet zdążyły być w ulubieńcach).
"Nabytki",ponieważ nie znalazły się tutaj tylko moje zakupy, ale także prezenty :)
Nieczęsto robię notki o zakupach- kiedyś było ich za dużo, a teraz za mało i tak zbieram aż coś konkretnego będę mogła Wam pokazać.
Dla mnie to miłe podsumowanie, bo widzę, że co raz racjonalniej pochodzę do zakupów kosmetycznych i z przyjemnością używam kosmetyków,które już mam.
Już nie muszę poszukiwać...

Oto dzisiejsze "gwiazdy" :


1. Paletka magnetyczna do cieni Inglot 15 zł
Taka mała przyjemnostka, która pozwala uporządkować tych kilka marnych cieni, które posiadam ;)

2. Podkład mineralny Annabelle 50 zł
Tańsza alternatywa dla podkładu Lily Lolo, który jest już na wyczerpaniu, i bardziej kryjąca- to na pewno!
Niestety nie trafiłam do końca z kolorem (wówczas nie były dostępne jaśniejsze odcienie) i niestety nie będzie to mój ostatni zakup.

3. Róż + Bronzer Physicians Formula z serii Organic Wear
Jedna z moich ulubionych firm, niestety niedostępna u nas, dlatego muszę prosić o dostawy albo kupuję na ebayu.
Bardzo podoba mi się delikatny bronzer w tym duo, bo róż to jednak wolę serduszkowy :)

4. Rozświetlacz/cienie/bronzer Physicians Formula
Sławne "paski" z tej firmy.
Oczywiście używam jako rozświetlacza (tak, tak jest tafla), więc raczej rzadko, ale nie przeczę- dobry jest!
Jako bronzer odpada (kula dyskotekowa to nie dla mnie), a jako cienie opalizujące sprawują się świetnie.
Wielofunkcyjny kosmetyk.

5. Szminka Chanel Rouge Allure Super
I stałam się szczęśliwą posiadaczką drugiej pomadki od Chanel.
(a tu pierwsza).
Dostałam w wyjątkowy (wyjątkowo stresujący) dzień od wyjątkowej osoby.
Z wielką przyjemnością ją noszę, ale mam i problem....innych już nie chcę!! ;)

6. Korektor MAC Studio Finish NC20
Pisałam o nim w ulubieńcach.
Chyba na rynku nie ma lepszego, który spełniałby moje oczekiwania względem korektora.

7. Masło do ciała KORRES Guava i Wanilia
BOOOOOskie masło!
100 punktów dla tego, kto zna perfumy o takim zapachu! ;)
Muszę oszczędzać, bo co ja zrobię jak mi się skończy?
Był już w ulubieńcach.
I do tego bardzo zainteresowałam się produktami tej marki.


Miłego dnia
Jofka




poniedziałek, 5 listopada 2012

TAG: Moje włosy w pigułce

Zostałam zaproszona do zabawy przez Darkness i Aladrielę- dziękuję! :)
Chętnie odpowiem na ten TAG, bo w końcu będzie okazja napisać coś o moich włosach, a nie tylko ta pielęgnacja twarzy...


ZASADY :
- odpowiedzieć na 13 pytań
- oTAGować 5 osób

1. Twój naturalny kolor włosów.
Ciemny blond.

2. Twój obecny kolor włosów.
Miodowy blond, choć już ciemnieje ;)

3. Aktualna długość Twoich włosów.

Trudno zmierzyć, po prostu- długie.

4. Długość, na jaką chciałabyś zapuścić włosy.
Długość sprzed lat, zanim zaczęłam eksperymentować z rozjaśnianiem i ścinaniem kruszących się włosów (do pośladków?).

5 Jak często podcinasz końcówki?
Nigdy! Moje włosy same się kruszą i to jest mój największy pielęgnacyjny problem z nimi.

6. Twoje włosy są proste, falowane czy kręcone?
Mocno kręcone.

7. Jaką porowatość mają Twoje włosy?
Nie znam się nie nie badałam, ale wydaje mi się, że tradycyjną właśnie przy kręconych.

8. Jakie są Twoje włosy (np. normalne, przetłuszczające się, suche itd.)?
Suche, jak to kręcone.

9. Jak wygląda Twój codzienny włosowy rytuał pielęgnacyjny?
Codziennie, to tylko wcieram w skalp Jantar, a w końcówki krem Babydream lub olej różany czy oliwkę Hipp.

10. Czego nie lubią Twoje włosy (np. wiatru, silikonów itp. - wszystko co przyjdzie Ci do głowy)?
SLS i innych detergentów, a także jednostajnej pielęgnacji- szybko się przyzwyczajają i już nie ma takich spektakularnych efektów, jak na początku.

11. Co lubią Twoje włosy? (np. olejowanie, długie spacery przy blasku księżyca itp. - wszystko co przyjdzie Ci do głowy).
Mocne nawilżenie, wręcz przeciążenie- wówczas się nie puszą i mam ładny skręt.
Lubią olej babassu, kokosowy i inne tłuste mazidła i przede wszystkim naturalną pielęgnację.

12. Jaka jest Twoja ulubiona fryzura?
Rozpuszczone włosy, po prostu.

13. Gdyby Twoje włosy umiały mówić to co by powiedziały?
Po co nas katowałaś rozjaśnianiem i ścinaniem???


+ Od kiedy stosujesz świadomą pielęgnację włosów? (pytanie opcjonalne)?
Nie wiem, co to znaczy świadomą w tym kontekście.
Zawsze zwracałam uwagę na pielęgnację włosów, starałam się o nie dbać, a świadomie analizuję składy i szukam tego, co dobre od 1, 5 roku :)

Nie taguję konkretnych dziewczyn- nie z lenistwa, po prostu mam wrażenie, że wszystkie już go robiłyście, jak patrzę na bloggera :)


Miłego wieczorku
Jofka

środa, 31 października 2012

Ulubieńcy października

Ostatni dzień miesiąca, a więc czas na ulubieńców, którzy tym razem zaprezentują się w halloweenowej aranżacji.
Nie mam ich wielu do pokazania, bo stale używam tych samych produktów, które mi się sprawdziły (zapraszam do ulubieńców minionych miesięcy).
Poniższe kosmetyki, jednak używałam najczęściej i byłam z nich zadowolona.


1.KORRES masło do ciała Guava i Wanilia
Jestem zakochana i to jest problem, bo produkt jest bardzo drogi jak na masło
(ok. 120 zł online, a Sephorze pewnie więcej).
Dostałam w prezencie i sceptycznie podchodziłam, bo niby świetna marka (naturalna), luksusowy kosmetyk, ale nie lubię zapachu wanilii.
A tu niespodzianka!
Jestem uzależniona od tego zapachu, najpiękniejszy jaki w życiu wąchałam i marzę o takich perfumach!
Może to ta Guava?
Ten kosmetyk zawładną mnie całkowicie!

2.Alterra chusteczki do demakijażu z aloesem
Popularne są już długo, ale dopiero ostatnio miałam okazję ich używać.
Bardzo je polubiłam, ale u mnie aloes zawsze się sprawdza.
Do tego dobrze zmywają, są delikatne i przyjemnie pachną.
Kupiłam kilka opakowań na zapas przy okazji promocji.

3.La roche posay Effaclar DUO
Nadal ulubieńcem jest Acnederm, DUO stosuję rano pod makijaż.
Musiałam go dłużej poobserwować, aby stwierdzić czy działa.
I działa!
Największy plus za wygładzenie cery, co jest trudne w wypadku cery problematycznej/tłustej.
Poczynię o nim recenzję.

4.Moje serum wit. C + kwas kojowy
Wędruje zawsze pod DUO.
Napina, rozjaśnia cerę i na pewno skuteczniej działa taki mix niż sama wit. C.
Kolejny raz zrobię większe stężenie, bo podobno SAP jest słabszy niż "tradycyjny"kwas askorbinowy.
Przepis TUTAJ

5.Korektor Studio Finish MAC
Pierwsze próby jego użycia nie wywołały fali zachwytu, a oczekiwania miałam spore po tym kultowym kosmetyku.
Musiałam się nauczyć z nim pracować, bo efekty daje spektakularne.
Najbardziej trwały z jakim miałam do czynienia (utrzymuje się aż do demakijażu).
Mocno kryje.

6.Tusz do rzęs I love Extreme Essence
Duża niespodzianka.
Skusiłam się po opiniach, że daje zbyt przesadzony efekt, jak na co dzień.
I tego właśnie chciałam.
Jeżeli jest jakiś tusz z niższej półki, który daje nam efekt sztucznych rzęs, to właśnie ten.

7.Szminka YSL Rouge Volupte nr 7
Ulubiona bezustannie, tak jak moje inne szminki, ale akurat tą używałam najczęściej.
Więcej o niej.


Ciepłego wieczorku.

Jofka



niedziela, 28 października 2012

BIO mydło z drogerii Rossmann? Tołpa mydło borowinowe

Tak, to możliwe.
Nawet w sieci drogerii Rossmann można znaleźć porządne mydło
(np. bez substancji ropopochodnych i sztucznych barwników).
Piszę o tym, bo znam wielu opornych, którzy nadal wstrzymują się przed kupnem prawdziwego mydła, czy to online, czy w mydlarniach.
Sama czasami jestem leniwa i sięgam po mydła dostępne od ręki.
Kiedyś pisałam o mydle, które lubię i używam do demakijażu, które również można dostać w Rossmannie.
Skończyło mi się i oto, co znalazłam...
Tadaaaaam!


Mydło borowinowe TOŁPA
cena 8,99

Dostępne są dwa rodzaje, oprócz mojego jest jeszcze lawendowy.
Skusiłam się na te, ponieważ zawarte w nim olejki są niezwykle dobroczynne dla cery problemowej.
Więcej o olejkach TUTAJ

Jakie olejki?


- lawenda, geranium, szałwia

Oto (zamazany) skład :)


Jest całkiem, całkiem jak na drogeryjne mydełko.

Jak się u mnie sprawdza?

Używam je, jak poprzednika, do demakijażu twarzy.
Sprawdza się bardzo dobrze i jest lepsze niż Dermaglin, bo tutaj już nie da się narzekać na ściągniętą skórę po myciu.
Nie ma takiej opcji i nawet najwięksi wrażliwcy nie będą narzekać.
Skóra jest dobrze oczyszczona, gładka i nawilżona! (sporo tu oliwy z oliwek)

Zapach przyjemny,ziołowy.

Oprócz działania bardzo podoba mi się szata graficzna opakowania i sama kostka mydła, która jest miła dla oka.
I do tego te tłoczenia...


A na drugiej stronie widnieje tłoczenie
"mała, wielka pielęgnacja" :)

Lubię kwadratowe mydełka, ale nie do każdej mydelniczki pasują.



Tołpa miło mnie zaskoczyła, jak i Rossmann.

Producent zapewnia nas, że mydełko ma działać antystresowo.
Aromat mydełka faktycznie może umilić nam chwile pielęgnacji ;)
Dla mnie najważniejsze jest działanie, a to jest dodatkowy plusik.

Tutaj wszystko, co producent napisał o swoim mydełku


Warto przyjrzeć się mydełkom Tołpy, na pewno przodują wśród tych, które można dostać w drogerii, a do tego ciężko znaleźć mydła, które mają borowinę w składzie.

Pozdrawiam
Jofka

piątek, 26 października 2012

TAG: Ile jest warta moja twarz ? (Makijaż)

Oj bardzo dużo ;)
A tak serio, serio to dzisiaj pokażę Wam ile kosztują produkty, które najczęściej używam do dziennego makijażu.

1. Podkład La Roche Posay - cena 71 zł
(używam zamiennie z minerałami w podobnej cenie).
2. Puder bambusowy BU - 14,80 zł (tylko on!)
3. Korektor MAC Studio Finish - cena 70 zł (dość nowy prezent w mojej kosmetyczce).
4. Róż Physicians Formula - cena 40 zł.
5. Baza pod cienie Hean- cena 15,99 zł.
6. Kredka do oczu Bell - cena 8 zł.
7. Tusz Essence I love extreme - cena 10 zł.
8. Cień MIYO vanilla - cena 5 zł.
9. Cień Sensique - cena 4,99 zł (promocja).
10. Szminka Chanel Rouge Allure- cena 55 zł (oczywiście w promocyjnej cenie).

!SUMA!: 294,78 zł :)

I mało i dużo.
Czasami bywa, że suma cen kosmetyków wychodzi większa
(najczęściej zależy to od pomadek, tuszy i podkładu jakich aktualnie używam).
Nie jest źle, wiem że bywało "gorzej" ;)

Zapraszam do zabawy!
Fajna sprawa, bo przy okazji możemy pokazać jakich produktów używamy do dziennego makijażu.
Chętnie pooglądam Wasze podsumowania.

Taguję wszystkich, a wymienię w szczególności:
Mademoiselle Chaos
Darkness
Umbrę
Ewwwę


Miłego wieczorku
Jofka

środa, 24 października 2012

Okulary Firmoo

Już dawno za nami wakacyjne miesiące i upalne dni, a ja sprawiłam sobie okulary przeciwsłoneczne.
Wszystko to dzięki uprzejmości sklepu internetowego Firmoo.
Okulary korekcyjne noszę, ale mam swoje ulubione
(kupiliśmy sobie wspólnie z moim mężczyzną i nie mogę się wyłamać, nie chcę), dlatego zdecydowałam się na taki model.


Będzie to moje jesienne akcesorium.
W końcu będę miała drugą parę przeciwsłonecznych do samochodu.
Wybrałam klasyczny model ze sporymi oprawkami, coś a'la "muchy", ale bardziej kobiece, bo tworzą kształt "kociego oka".
Wydaje mi się, że w takich wyglądam najkorzystniej.



Szkoda, że słońce nie dopisało, jak robiłam zdjęcia ;(

Okulary przychodzą do nas w plastikowym i materiałowym etui, ze szmatką do polerowania, kluczem do regulacji.



Byłam mile zaskoczona szybką przesyłką.

Kupowanie okularów w ciemno może być nie lada wyzwaniem
(na stronie znajduje się symulacja, która pomaga nam dobranie pary okularów), ja i tak starałam się wybrać bezpiecznego pewniaka.
Spodobały mi się okulary korekcyjne o bardziej odważnych oprawkach i nie wykluczam, że się kiedyś na nie zdecyduję, jako na kolejną parę okularów (muszę mieć ich kilka- inne w domu, inne "do ludzi").
Wybór jest naprawdę spory, znajdziemy tam tzw. "modne modele".

Warto się zainteresować, jeśli jest się blogerem
KLIK!

A także, jeśli jesteśmy nowymi klientami sklepu, wówczas płacimy za samą wysyłkę
KLIK!

A czy Ty, masz już swoje Firmoo? ;)

Miłego dnia
Jofka

sobota, 20 października 2012

Cykl: Walka z przebarwieniami cz. III - Prosty przepis na serum z wit.C i kwasem kojowym


Kolejnymi substancjami czynnymi, które skutecznie usuwają przebarwienia są: witamina C i kwas kojowy.
Przepis na tonik z kwasem kojowym podawałam jakiś czas temu, ale tym razem chciałam zmniejszyć ilość kładzionych na twarz kosmetyków do minimum i zrobiłam
2 w 1.
Będzie serum z witaminą C i kwasem kojowym.
Quick and easy!

Przepis na SERUM 10% wit.C i ok. 2 % kwasu kojowego

0,5 g SAP
0,2 g kwasu kojowego
8,7 ml wody do iniekcji/wody destylowanej

Przy takiej małej ilości serum (10 ml) najlepiej jest posługiwać się wagą jubilerską, a i tak możemy " na oko" ustalić procent kwasu kojowego.
Tak czy siak kwas kojowy działa już w stężeniu 1%.
(dla ułatwienia możemy zrobić większą ilość serum, ale wówczas sporo zmarnujemy, bo jest ono nietrwałe- 1ml=0,5g SAP, 1ml=0,58g kojowego).

pH musi wynosić 4
Do jego regulacji przyda się kwas mlekowy.
Przechowujemy w lodówce max 7 dni
(wit. C, a zwłaszcza kwas kojowy szybko traci swoje właściwości; taki czas wydaje mi się być optymalny, stąd też ta mała ilość serum.)

Już prościej nie można, ale na pewno będzie skutecznie.
Ja użyłam go dopiero raz- dzisiaj rano.
Wklepuję w twarz, pozwalam się wchłonąć, a później nakładam Effaclar Duo i filtr
(jeśli wychodzę z domu).
Nie należy szarżować ze stężeniem kwasu kojowego, bo jest on delikatny z pozoru, ale wykazuje silne działanie alergizujące.


Serum z wit. C staram się stosować regularnie, a i z działania kwasu kojowego byłam swego czasu zadowolona.
Ciekawe jak zadziałają w duecie?


Miłego kręcenia!

Jofka


środa, 17 października 2012

Denka!

Co można zrobić podczas oglądania meczu polskiej reprezentacji?
Napisać notkę o... DENKACH! ;)
Mimo to, trzymam kciuki chłopaki!

Poniższe produkty zużyłam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy:


1. Płyn do mycia Babydream fur mama
Chyba jest to mój ulubiony płyn pod prysznic, świetnie sprawdził się także jako szampon do włosów.
Uwielbiam za konsystencję i za zapach.
Już używam kolejną buteleczkę.

2. Szampon Babydream
Zużyłam do mycia pędzli i dobrze sprawdza się w tej roli.
Mam kolejną buteleczkę w zapasie.

3. Odżywka do włosów Isana z olejem babassu
Mój faworyt, ale cóż tu pisać więcej skoro wycofany.
Kupiłam inną wersję tej odżywki, ale klapa.

4. Odżywka granat i aloes Alterra
Skoro nie ma powyższej Isany, owa odżywka jest moim numerem 1.
Gęsta, treściwa, dobrze wygładza.

5. Odżywka Timotei pure
0% parabenów, silikonów, barwników- wszystko fajnie, ale odżywka jest mało wydajna i ma strasznie upierdliwe opakowanie.
Nie kupię ponownie chociaż w miarę wygładzała włosy, ale to wszystko.

6. Szampon do włosów z rzepą Malwa
Tani i dobrze oczyszczający.

7. Wcierka do skóry głowy Jantar
Tradycyjnie zużywam jedną buteleczkę miesięcznie.
Sprawdza się u mnie, choć nie zmniejsza wypadania włosów w moim przypadku.

8. Krem do mycia twarzy Alva

Mój ulubieniec.
Strasznie żałuję, że mi się skończył.
Na pewno do niego wrócę, ale obecnie nie mam do niego dostępu i zużywam savon noir.
Więcej pisałam o nim w recenzji.

9. Krem do rąk Alterra

Mój ulubiony treściwy krem do rąk, zwłaszcza na zimę.
Wrócę do niego, gdy zasypią nas śniegi.

10. Krem do rąk Isana z olejem migdałowym
Przypadł mi do gustu- lekki, szybko się wchłaniał.
Powróciłabym do niego, ale był z limitowanej edycji.

11. Masło do ciała Alterra
Czekałam aż pojawi się u nas w Rossmannach i niestety było to duże rozczarowanie.
Straszliwie śmierdzi alkoholem, męczyłam się z jego zużyciem.

12. Krem do ciała Q10 Isana
Wygrałam i nie ma co narzekać.
Fajna alternatywa dla droższego z Nivei.
Dobrze nawilżał, ale nie wrócę do niego, bo w składzie dumnie stoją parabeny :/

13. Krem na odparzenia Hipp

Nie ma lepszego kremu do twarzy według mnie.
Używam systematycznie i zawsze jest w mojej kosmetyczce (raz pełnowymiarowe opakowanie raz próbeczki).

I to wszystko, coś czuję, że w następnym miesiącu pojawi się coś z kolorówki.

Kończę pisać notkę i jest 1:1!! :D

Miłego wieczoru

Jofka

niedziela, 14 października 2012

Farba Color & Soin Pszeniczny Blond, czyli o mniej drastycznym rozjaśnianiu

Napisać, że "naturalne rozjaśnianie", to byłaby przesada,jednak można z pewnością pokusić się o stwierdzenie, że mniej inwazyjne niż dzięki farbom drogeryjnym, czy fryzjerskim.
Mowa o farbie Color&Soin w kolorze N8 Pszeniczny Blond.


Wspomniana farba pojawiła się w moich wrześniowych ulubieńcach, wówczas obiecałam, że napiszę o niej słów kilka.
Koloryzacja dzięki C&S przebiegła bezproblemowo i bezzapachowo
(nie musimy dusić się zapachem amoniaku, czy innych pochodnych).
Moim wyjściowym kolorem był ciemny blond (naturalny kolor-odrosty), a pozostała część to bliżej nieokreślony miodowy blond.
Kolor jaki otrzymałam całkowicie odpowiada próbnikowi jak znajduje się na opakowaniu- jest to ładny, nie za jasny blond, bez żółtych tonów.
Odrost został całkowicie pokryty, co było dla mnie miłym zaskoczeniem, bo wątpiłam, że delikatniejsza farba (mimo, że trwała) poradzi sobie z tym.
Włosy mają jednolity odcień na całej długości, nie mam na głowie "mozaiki" różnych kolorów blond.




Jak z trwałością?

Włosy farbowałam pod koniec sierpnia, więc farba nie wypłukała mi się i trzyma się trochę ponad miesiąc.
Odrost aż tak nie odcina się od całości
(rozjaśnianie o ton, a do tego mam kręcone włosy), więc następną koloryzację planuję raczej w grudniu :)

Jak z kondycją włosów?

I tu kolejne miłe zaskoczenie
Bardzo obawiałam się, po przeczytaniu niektórych opinii, że polecą mi włosy.
Oczywiście szału nie ma, nie jest to eliksir dla włosów.

SKŁAD


Nie zauważyłam jednak zwiększonego wypadania włosów po koloryzacji (teraz trochę ich gubię, ale to przez tą nieszczęsną jesień).
Ogólnie włosy są w dobrej kondycji- żadnego przesuszenia czy spalenia (chyba to nam nie grozi).

Cena farby- ok. 30 zł
Dostępność- apteki (ja kupuję na doz.pl)

Jestem bardzo zadowolona z efektów i obecnie jest to "MOJA" farba.
Pewnie na długi czas tak zostanie, bo nie ma co liczyć na nowości w kwestii naturalnego rozjaśniania, niestety :/

Miłego wieczoru
Jofka


czwartek, 11 października 2012

Recenzja: Podkład La Roche Posay Toleriane Teint- lepszego nie znalazłam

Jeśli chodzi o moje wymagania, to podkład, którego mogę nazwać dobrym musi być: dość kryjący, lekki, trwały i posiadać nieszkodliwy skład.
Z tych powodów poszukiwałam fluidu wśród tych bardziej naturalnych i mimo, iż lubię podkład Benecos, to nie spełnia on w pełni moich oczekiwań
(ciężko się z nim pracuje i nie jest trwały; dobrze wygląda na twarzy w zależności od jej kondycji).
Wróciłam do minerałów i nie patrzyłam już w stronę płynnych podkładów...
Aż tu raz natknęłam się na recenzję owego mazidła z LRP, gdzie wyczytałam same pochlebne mu słowa.
Po przeanalizowaniu składu postanowiłam zaryzykować i kupić, nie żałuję!


Pokład możemy dostać w aptekach, cena waha się od 70 zł do 80 w zależności, gdzie kupimy.

Dostajemy 30 ml produktu w opakowaniu standardowym dla LRP
(taki sam jak w Effaclar duo na przykład), ułatwia to dozowanie małej ilości i jest dość higieniczne.


Ja mam w kolorze 10, najjaśniejszym.


Jest dość jasny, ale życzyłabym sobie szerszej gamy kolorów, bo na zimę pewnie będzie ciut za ciemny.
Totalne bladziochy pewnie nie znajdą dla siebie odpowiedniego odcienia, ale zawsze można pomieszać LRP z innym podkładem, jeśli ktoś jest zdeterminowany :)

Na zdjęciu poniżej widać jakie mocne daje krycie, jest to w końcu podkład korygujący, dla osób, które mają cerę "po przejściach", wrażliwą czy alergiczną albo tak jak ja- nie chcą używać zapychających podkładów, a liczą na fajne krycie.


Zarzuca mu się, że potrafi zrobić na twarzy "maskę", zgadza się.
Widać na zdjęciu, że jest to jak najbardziej możliwe, ale ja po prostu przesadziłam z ilością celowo.
Na całą twarz wystarczy naprawdę kapka, a wówczas nie da się przesadzić.
Produkt ma strasznie silną pigmentację, co daje mu prawo mianować się podkładem korygującym, stąd jego moc.
Istotne jest także to, czym go aplikujemy.

Tu moje akcesoria (brakuje gąbeczki a'la beauty blender, ale gdzieś tam się suszy)


Pędzelkiem języczkowym uzyskamy mega krycie i dlatego potrzebna nam będzie jeszcze mniejsza ilość produktu.
Flat topa najpierw należy zwilżyć, bo ciężko będzie z rozcieraniem.
Gąbeczka radzi sobie świetnie, ale szkoda mi produktu.
Palcami jest ok, ale gdy używam go jako korektora- punktowo.
Najlepszy efekt uzyskuję pędzlem duo fiber, a to dlatego, że jest on mniej zbity,z zasady daje mniejsze krycie i z takim "mocarzem" daje najbardziej naturalny look.

Poza tym najlepiej jest punktowo nałożyć palcem pokład na twarzy, a później rozcierać pędzlem/gąbeczką.

Skład, w którym nie znajdziemy ani jednego składnika komedogennego


A co ja w nim lubię najbardziej?

- świetne krycie, chyba najlepsze jakie uzyskałam jakimkolwiek podkładem płynnym, a jednocześnie nie tworząc sobie maski na twarzy

- jest idealny do cery tłustej/mieszanej, bo nie jest na bazie oleju tylko wody, jest dość suchy, a więc i lekki

- nie czuć go na twarzy (j.w. oil free)

- nie podkreśla suchych skórek, nie wysusza wobec czego, sprawdza się u mnie podczas licznych kuracji kwasowych

- jest strasznie wydajny, bo wystarczy maleńka kropelka do pokrycia całej twarzy

- nie szkodzi cerze (nie zapycha, pozwala oddychać)

- ma spf 25! (bardzo wysoki filtr jak na podkład, chyba poprzestanę na nim w porze zimowej)

- trwały (pozostaje na mojej twarzy cały dzień po przypudrowaniu pudrem bambusowym)


Minusy?

Może jeden- gdy nie jest przypudrowany potrafi brudzić ubrania, odbija się, ale dla mnie to nie problem, bo mimo, że ma do tego tendencje jakoś ja obchodzę się z nim tak, że nie uprzykrza mi to życia.


Uważam, że obecnie jest to najlepszy podkład płynny na rynku.
Mimo, że jestem fanką minerałów i wciąż ich używam, to chcę mieć i podkład o płynnej konsystencji (jednak jest szybszy w użyciu).
Nie znajdę lepszego, który spełnia wyżej wymienione oczekiwania, więc obecnie nie szukam innego.
Ciekawe czy coś w przyszłości go pobije?

Miałyście okazję go testować?
Ja Wy go oceniacie?

Miłego wieczorku

Jofka