niedziela, 25 sierpnia 2013

Codzienny makijaż na lato

Witajcie!

Co prawda lato nieubłaganie się kończy i ciepłych dni jest co raz mniej mimo to, chciałam Wam pokazać, jaki makijaż sprawdził się u mnie w upały.
Gdy słupek rtęci pokazuje ponad 25 stopni, decyduję się na sprawdzone produkty, które mnie nie zawodzą.
Mój dzień pracy jest (niestety) długi i muszę pilnować, aby nic mi nie spłynęło z twarzy w ciągu dnia.

W tym czasie,nie miałam także ochoty na eksperymentowanie- było raczej skromnie i naturalnie.
Zawsze jednak warto podkreślić urodę!


Oto produkty, których używałam najczęściej
(oczywiście czasami zdarzały się pewne odstępstwa)


Najważniejszy u mnie, jak zwykle - podkład. Najczęściej sięgałam po mineralny
(Annabelle Minerals), bo wiem, że długo się trzyma i ma matowe wykończenie.
W upały, jak znalazł!
Nierzadko też kładłam pod niego cienką warstwę kremu bb od skin79 Snail Nutrition.
Był dla mnie bazą, jednocześnie zwiększał krycie.
Jako korektora na niedoskonałości używałam resztek produktu od Dr Hauschka.
Sprawdził się całkiem nieźle- długo się utrzymywał, do tego ładnie krył cały dzień.
Kolejny krok to utrwalenie mazideł nałożonych na twarz.
Do tego celu stosuję, nieprzerwanie od ponad roku, pudru bambusowego. Jest w moim przypadku niezastąpiony!
Świetnie matuje i wykańcza makijaż.

Następnie lekko podkreślam brwi kredką z Catrice Date with Ash-tone. Jest całkiem niezła- można nią szybko skorygować kształt brwi. Następnie włoski lekko utrwalam żelem z Wibo.



Jeśli chodzi o makijaż oka, to nie mogę obejść się bez bazy z Hean.
Następnie sięgam po bazowy, cielisty cień (najczęściej z paletki theBalm Balm Jovi), który kładę na całą powiekę. Taki zabieg zapobiega ścieraniu się żelowego linera z powieki.
"Wisienką na torcie" jest zawsze kreska z "jaskółeczką" wykonana czarnym, żelowym linerem z Catrice w wersji ze złotymi drobinkami. Uwielbiam taki look, zwłaszcza, że kreski od jakiegoś czasu wychodzą mi wprost idealnie :)
Najczęściej na tym poprzestaję, choć zdarza mi się w załamaniu położyć jasnobrązowy cień taki jak Allegro, a zamiast żelowego linera, zagęścić linię rzęs ciemnym brązem (Presto).
Rzęsy dość mocno traktuję tuszem z Lovely.

Jak mnie najdzie ochota, nakładam też róż. Zazwyczaj z tej samej paletki, bo jest pod ręką
(Frat Boy).

To wszystko!

Pomijając szminkę na ustach, bo o moich ulubionych postaram się zrobić oddzielny post.

Taka kombinacja kosmetyków sprawdza się u mnie w mijające lato.
Pewnie można byłoby ulepszyć ten "mix", chociażby bazą pod makijaż czy spray'em fixującym.
Ja, jednak nigdy nie używałam tego typu produktów z uwagi na obawę przed zapychaniem.



Pozdrawiam!
Jofka

środa, 21 sierpnia 2013

Recenzja: Przeciwzmarszczkowy krem z amarantusem na okolice oczu i ust od Alverde


Witajcie po przerwie :)

I na "dzień dobry" pojawia się krem, który miałam okazję używać ostatnimi miesiącami.
Krem pod oczy i na usta (?) o długiej nazwie:



Vital Plus Augen und lippenkontur pflegecreme z amarantusem


Ciekawe zastosowanie.
Krem miał nam być takim 2 w 1.
Miał służyć jakże odmiennym partiom twarzy- okolicom oczu i ust.
Niestety to się zemściło.

Ale od początku...


Opakowanie


Coś na kształt tubki błyszczyku/balsamu do ust.
Teoretycznie miało ułatwić aplikację, ale to chyba w zastosowaniu na usta.
Pod oczy na pewno się to nie sprawdzi.
Oczywiście krem nakładałam w tradycyjny sposób- wklepywałam go palcami.

Od razu się przyznaję, że kremu nie stosowałam jako balsamu do ust.
Służył mi jedynie jako krem pod oczy.
I tu sprawdził się średnio.


Konsystencja i działanie


Konsystencja kremu najbardziej przeszkadzała.
Krem jest tłusty aż nadto.
Nie w sensie bogatej, ciężkiej, nawilżającej formuły.
Zostawia na skórze niemiłą lepką, śliską powłokę, jak wazelina.
Położony na noc, nadal jest widoczny rankiem- nie wchłania się.
Bez względu na zaaplikowaną ilość kosmetyku.

Szkoda, bo ma dobry skład (amarantus).

Liczyłam, że doskonale nawilży mi okolice oczu, zwłaszcza,że jest przeznaczony dla dojrzałej cery.
Chciałam wprowadzić go do mojej wieczornej pielęgnacji, aby zapobiegać pojawianiu się zmarszczek.
Tymczasem jedyne, na co mogłam liczyć, to niemiłe natłuszczenie.

Może taka formuła lepiej sprawdzi się na ustach?

Na pewno nie jest to dobry produkt na okolice oczu.
Jedyny plus- nie podrażnił mojej skóry ani oczu.
Trudno coś więcej o nim napisać.
Może jedynie dodam, iż na pewno nam nie zaszkodzi, ale nic poza tym.

Jak coś jest do wszystkiego, to chyba do niczego ;)
Miałyście do czynienia z tym kremem?


Pozdrawiam
Jofka

środa, 31 lipca 2013

Drobne zakupy z lipca

Choć nie wykluczam, że mogło ich być więcej w tym miesiącu.
Jak nie trzymam wszystkiego w jednym miejscu i nie pokazuje na bieżąco, to mam z tym problem- wszystko się rozpanoszy po domu i nie umiem później tego pozbierać.

Oto kilka produktów, które ostatnio wpadły w moje ręce.


Nie bez powodu zdjęcie jest na tle kapelusza.
Wakacje, wakacjami, ale chodzi o samo nakrycie głowy, które kupiłam na promocji w Pepco za oszałamiającą cenę 4,99 zł!
Będzie idealny na plażę i nie tylko.
Jest totalnie w moim stylu- moje ukochane retro groszki :)


Dorwałam w końcu mój ukochany kremowy HIT- Krem na odparzenia Hipp.
Nie mogłam go nigdzie kupić stacjonarnie, aż w końcu natknęłam się na niego w Almie.
Cena- 13 zł.



Płyn micelarny z Melisy wzięłam z ciekawości.
Już mogę powiedzieć, że fantastycznie zmywa makijaż.
Cena w promocji- 5,99 zł.




Pomadka Celia Care nr 4 to nowość- i u mnie i stosunkowo także na rynku.
Opakowanie i piękne kolory przypominają pomadko-błyszczyki z serii NUDE.
Te, dodatkowo mają pielęgnować usta (mają w składzie m.in. masło shea i aloes).
Zachowują się jak masełka- nawilżają i dają lekki kolor.
Wybrałam kolor brzoskwiniowy, bo róży mam już dość w swoim zbiorze.

Cena w małej niesieciowej drogerii- 12 zł.




I skusiłam się na lakier.
Tym razem nie na Essie, jak to ostatnio u mnie bywa.
Choć kupiłam go ze względu właśnie na nie, bo kolor Golden Rose nr 245 wydawał mi się bardzo podobny do in the cab ana od Essie(czego zdjęcie nie oddaje), który jest dla mnie niedostępny, a strasznie mi się podoba.
Ot, taki tańszy zamiennik za 5 zł ;)



To wszystko, co mam dzisiaj do pokazania.
Oj, skromne te moje zakupy ostatnio, z czego się cieszę, bo zużywam moje zapasy sumiennie.

Pozdrawiam!
Jofka


niedziela, 28 lipca 2013

Polecam! Naturalny 'nawilżacz' na lato dla cer tłustych i mieszanych- LASS Aloe Vera Hydro Gel ze złotem

Mam świra na punkcie naturalnej pielęgnacji.
Nic dziwnego, naprawdę się u mnie sprawdziła.
Nie wyobrażam już sobie powrotu do wcześniejszych nawyków.
Dzisiaj chciałabym Wam polecić produkt wyjątkowy, bo zaspokaja wiele moich wymagań w kwestii dobrego kosmetyku na lato, a do tego jest całkowicie naturalny.

Pamiętacie mojego ulubionego mixa nawilżającego
(żel hialuronowy+ woda różana + sok z aloesu)?
Produkt ten skutecznie zastąpił moją ulubioną nawilżającą mieszankę.
Co więcej, jest lepszy, bo zawiera dodatkowe składniki pielęgnacyjne.

Mowa o
Żelu nawilżającym od LASS NATURALS
Aloe Vera Hydro Gel z płatkami złota



Ciekawa sprawa te "płatki złota". Jeszcze się nie spotkałam. Żel niezwykle ekskluzywny ;)

Produkt jest 100 % wegański.
Nie zawiera zbędnych "śmieciowych" składników (żadnych parabenów czy ftalanów).

Skład jest bogaty w cenne składniki, a przy tym miłe krótki.
Znajdziemy tu tylko- wodę różaną, sok aloesowy, żel, witaminę E oraz "płatki złota".

Same zobaczcie ten idealny skład.


Bez wątpienia, ma to wpływ na rewelacyjne działanie żelu.
Producent poleca żel dla każdego rodzaju cery. Można go stosować na twarz
(łagodzi, koi, wspomaga leczenie blizn potrądzikowych, leczy wypryski, polecany dla osób brykających się z hiperpigmentacją czy poparzeniem słonecznym), a także na inne partie ciała, gdzie potrzebujemy nieinwazyjnego nawilżenia. Przydatny w likwidowaniu rozstępów.

Zachęcające prawda?

Stosuję ten żel regularnie od marca tego roku i zużyłam większość opakowania.
Wobec tego, mogę z czystym sumieniem go polecić.

Według mnie najbardziej zadowolone z żelu będą posiadaczki cer tłustych, przetłuszczających się latem.

Żel został wyprodukowany w Indiach.
Cena za 100g to 26 zł.



ZALETY

+ lekka, nielepiąca się formuła (idealna na lato, upalne dni)

+ nadaje się pod makijaż (zalecenie producenta)

+ szybko się wchłania, do matu

+ ogranicza wydzielanie sebum, na pewno nie potęguje tego zjawiska

+ może być traktowany jako żelowa baza do mieszania innych olejów

+ świetnie nawilża jednocześnie nie obciążając skóry

+ skład na medal

+ koi podrażnioną skórę

+ przyśpiesza gojenie ranek, strupków, wyprysków

+ przy regularnym stosowaniu można zauważyć blaknięcie przebarwień (stosunkowo nowych)

+ przynosi ulgę przy poparzonej skórze (nie drażni jej)

+ bardzo wydajny

+ niska cena/duża pojemność

+ lekki, świeży zapach żelu

+ wielofunkcyjny

+ nie zapycha


Minusów nie dostrzegam.
Nie byłam w stanie sprawdzić innych obietnic producenta (np. w kwestii rozstępów), jednak wierzę im na słowo.

Moim zdaniem jest to must have, zwłaszcza w porze letniej.
Już dawno nie byłam tak zadowolona z jakiegoś kosmetyku.
Firma LASS dobrze się spisała i mam ochotę na więcej ich kosmetyków.
Mam szczęście, że w moim mieście ich asortyment (niestety uboższy) jest dostępny stacjonarnie.
Poza sklepami ekologicznymi ich kosmetyków można szukać online- na ich stronie oraz w sklepach internetowych.


Koniecznie napiszcie, czy już miałyście jakieś kosmetyki tej firmy?

Pięknego dnia!
Jofka

wtorek, 23 lipca 2013

Zakupy z drogerii DM

Niestety, osobiście nie nawiedziłam tej drogerii. Pewnie wówczas byłoby znacznie więcej dobroci do zaprezentowania.
Dzisiaj pokażę Wam za to produkty, które dostałam w prezencie.
Ot tak, dość spontanicznie od znajomego, dla którego zakupy kosmetyczne są "czarną magią". Zwłaszcza zakupy dla kobiety.


Jak to zawsze bywa z produktami z Drogerii DM, wyzwalają ogromną radość.
Bez wątpienia spowodowane jest to przede wszystkim tym, że są tak trudno dostępne u nas w kraju, a wyjątkowo pożądane.
Moje przyjechały do mnie z Niemiec. Niezwykle cieszą oko i zachęcają do testowania.

Oczywiście jest Balea i Alverde i ich apetyczne żele pod prysznic.
Dostałam kokos, papaję i mandarynkę- niezwykle letnie, świeże zapachy.
Uwaga! Uzależniają!


Dezodorant Balea (bez soli aluminium) o zapachu kokosa i nektarynki (do pary z żelem).
Zapach jest zbyt słodki, aby używać go w upalne dni- czeka na lepsze czasy.


Kokosowy olejek do ciała Alverde-oj, zapowiada się jako mój kolejny hit!
Zapach jest obłędny, przebił nawet olejek różany pod tym względem.


I produkt, którego zupełnie się nie spodziewałam- antybakteryjny żel do mycia twarzy z Balea.


Wszystko fajnie, pięknie (nawet nie zawiera SLS), ale w składzie czai się alkohol, którego woń jest dość wyczuwalna. Użyłam kilka razy, ale tak jak się spodziewałam, żel jest dość wysuszający. Nie nadaje się do codziennego stosowania. Dobrze za to oczyszcza. Zobaczymy, jak sprawdzi się na dłuższą metę.


I to niestety wszystkie dary.
Szkoda, chciałoby się więcej i więcej, jeśli są to kosmetyki z Alverde i Balei.

Pozdrawiam!
Jofka

wtorek, 9 lipca 2013

Essie: Nice is nice

Oj, ładny on, ładny.
Delikatny, elegancki i odpowiedni na wszelkie okazje.
Z tych powodów bardzo go polubiłam i ostatnio nosiłam najczęściej.
Mowa o lakierze do paznokci Essie Nice is nice.


Kolor to piękny pastelowy fiolet z odrobiną szarości, co sprawia, że jest dość niebanalny i nie aż tak cukierkowy. Dzięki temu, można go z powodzeniem nosić, gdy obowiązuje nas bardziej formalny look (np. w pracy).
Pozostajemy eleganckie, ale nie nudne.


Trwałość, jak to u Essie, bardzo dobra.
Ostatnio (bez top coatu) wytrzymały mi 6 dni (przy mało widocznych starciach na końcówkach).
Niebywałe! Zauważyłam, że nawet lepiej się trzyma bez topa, niż z nim.

Do pełnego krycia wystarczy jedna, treściwa warstwa. Ja preferuję 2 cieńsze.



Bardzo polecam ten kolor.


Miłego dnia!
Jofka


niedziela, 7 lipca 2013

Nowość: Mleczko do ciała Isana MED z 10% mocznikiem

Czas na nowość, na którą skusiłam się ostatnio w Rossmannie.
Potrzebowałam lekkiego nawilżacza na lato, a poza tym uwielbiam kosmetyki, które mają w składzie mocznik.
Wybór padł na Isanę MED z 10% mocznikiem.


Podobno to nowość w Rossmannie.
Warto, więc napisać o mleczku kilka słów, zwłaszcza jeśli planowałyście jego zakup albo jesteście fankami balsamu Balea z 15% mocznikiem (niedostępnego w Polsce).

Po pierwsze, mleczko nie ma za lekkiej formuły- jest dość gęste.
Łatwo się wsmarowuje lecz długo pozostawia na skórze tłustawą warstwę, co mi się nie spodobało.


Widać na zdjęciu, że jest treściwe.
Myślę, że przyjemniej będzie się go używało zimą.


Jednak, jeśli komuś film na skórze nie jest aż taki straszny, myślę, że z mleczka będzie zadowolony.


Po drugie, muszę przyznać, iż mleczko świetnie nawilża, pozostawia na skórze ochronną warstwę, jest delikatne, nie podrażnia.

Plusem oczywiście jest jego skład.


Mleczko nie zawiera sztucznych barwników, parabenów, potencjalnych alergenów ani oleju mineralnego.
Zawiera za to 10 % mojego ulubionego składnika- mocznika!

Ponadto, producent zapewnia, iż produkt nadaje się również do pielęgnacji w przypadku cukrzycy i atopowego zapalenia skóry w okresie bez wyprysków.

Faktycznie, może być wybawieniem, jeśli ktoś zmaga się z uporczywą szorstkością skóry,podrażnieniem, bowiem mleczko nawilża i dodatkowo natłuszcza.
Wobec powyższego, jest to średni pomysł,aby go używać latem. Na pewno, nie na dzień.

Mleczko teoretycznie jest bezzapachowe- pachnie jak apteczna maść.

Sympatyczna jest cena: za 250 ml zapłacimy 8,99 zł (w promocji zapłaciłam 6,99 zł).

Z mleczka jestem zadowolona umiarkowanie, ponieważ nie nadaje się do mojej normalnej skóry- bez większych problemów z suchością- w okresie letnim.
Będę go jednak stosować, ponieważ interesuje mnie jego działanie w kwestii zapobiegania wrastaniu włosków po depilacji i spowalniania ich porostu.
Za krótko do tej pory go stosuję, aby wypowiedzieć się w tym temacie.

Dajcie znać, jeśli już go testowałyście!

Pozdrawiam!
Jofka

środa, 3 lipca 2013

Ulubieńcy czerwca

Witajcie!
Wraz z początkiem lipca należy zaprezentować ulubieńców minionego miesiąca- czerwca.
Był to miesiąc dość upalny, co przekładało się na ilość używanych przeze mnie kosmetyków. Nie było tego wiele,bo unikałam nakładania kolejnych i kolejnych warstw makijażu, a pielęgnację ograniczyłam do niezbędnego minimum.

Po kilka produktów sięgałam wyjątkowo często...


Sami widzicie, nie przesadziłam w nominacji faworytów :)

Kosmetyki do makijażu


Pewnie, po raz kolejny paletka NUDE TUDE od theBalm. Używam jej namiętnie odkąd ją otrzymałam (na zmianę z balm jovi). Co tu kryć, nie zwracam już uwagi na inne paletki. Wyjątkowo sięgałam po biały(Sassy)i ukochany kolor taupe (Selfish).

Niespodziewanie dla mnie, polubiłam się z tuszem do rzęs Pump up od Lovely. Trzeba mu przyznać- świetnie podkręca rzęsy. Do tego, łanie je rozdziela.

Często sięgałam po podkład mineralny (tym razem próbkę odcienia Golden fair) Annabelle Minerals. Dobrze sprawdza się w upalne dni- nie spływa z twarzy.

Oczywiście w miesiącu czerwcu zapałałam wielką miłością do lakierów Essie!
Odcień Nice is Nice nosiłam na paznokciach najczęściej.

I jeszcze jeden lakier. Tym razem od Sally Hansen- The Sky's the limit.
Obłędnie wygląda na paznokciach u stóp. Noszę tylko jego!


Pielęgnacja
(dość skromna, jak na mnie)


Z wielką przyjemnością powróciłam do odżywki Garnier avokado i masło karite. Jest wybawieniem, gdy moje włosy zaczynają się puszyć. Odżywka świetnie podkreśla skręt loków, dobrze je dyscyplinuje. Szczerze polecam!

Woda termalna aloes + woda różana Caramance, to naprawdę świetna woda w dobrej cenie. Niczym nie odstaje od innych, których używałam. Śmiem twierdzić, iż jest nawet jedną z lepszych- pewnie dzięki dodatkom. Polecam zwłaszcza w upalne dni.

Oliwka fur mama Babydream sprawdziła się u mnie doskonale jako środek do demakijażu oczu i twarzy (gdy używam kremów BB). Bezproblemowo zmywa tusz do rzęs, eyeliner. I to bez pocierania i podrażnień.


To wszystkie moje czerwcowe cuda.
Czas wziąć się za porządne recenzje :)

Najlepszego!
Jofka

poniedziałek, 1 lipca 2013

Bloglovin mam i ja!


Witajcie!
Podążając za falą i ja zakładam konto na Bloglovin!
Zapraszam Wszystkich Obserwujących do śledzenia mnie na tej platformie!

Oto link:


Follow my blog with Bloglovin

sobota, 22 czerwca 2013

Zakupy: Sally Hansen, theBalm, Essie


Ostatnio u mnie krucho z zakupami.Staram się zużywać kosmetyki, którę mam i lubię.
Od czasu do czasu, jednak zdarza mi się na coś skusić.Ostatnio dopadła mnie mania lakierów do paznokci i tak się zaczęło...

Oto zdobycze:


Jak już wiecie, skusiłam się na rajstopy w spray'u od Sally Hansen.
Mogę już powiedzieć, że to był dobry wybór.
Naprawdę przydają się i jestem zadowolona z efektu.
Poczekajcie na recenzję.

Kupiłam także bronzer od theBalm Bahama Mama.
Miałam ochotę na coś porządniejszego.
Wcześniej miałam tylko jeden od Essence i nie byłam zachwycona.
Z tym może lepiej mi się będzie współpracować (jestem na etapie testów).

I lakiery!

Skusiłam się na kilka z mojej ulubionej serii Salon Manicure od Sally Hansen.


Od lewej:
The Sky's the Limit (piękny, rajski błękit)
Gilty Pleasure(cudne płynne złoto, ach!)
Purple Pulse (metaliczny fiolecik na zimę)
Gilded Lily (drobinkowe, żółte złoto)

Niektóre już są ulubieńcami!

Lakiery od Essie zauroczyły mnie do tego stopnia, że oczywiście musiałam zdobyć ich więcej.



Virgin Orchid
i
Bikini so Teeny


Wydaje mi się, że muszę powiedzieć "dość" w kwestii zakupów.
Zwłaszcza, jeśli chodzi o lakiery do paznokci ;)

Miłej soboty!
Jofka

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Zdecydowanie 'need a vacation' (z Essie) !

Oj, tak!
Potrzebuję wakacji i to natychmiast! Niestety w tym roku raczej ich mieć nie będę.
To jest największy minus pożegnania się ze studenckim stanem- brak rzeczonego wolnego.
Ach...na pocieszenie można maznąć sobie pazurki wesołym, iście letnim kolorkiem od Essie.

Tak!
Ja też przepadłam, odkąd pierwszy raz pomalowałam sobie paznokcie lakierem tej fimy.
No proszę, a byłam ich taką przeciwniczką. Obiecywałam sobie, że lakieru do paznokci, za takie pieniądze, nie kupię!
Nigdy w życiu!

A tu proszę!


Lakier kupiłam na promocji w Hebe- 2 za 1.
Skorzystałam z okazji, aby móc je przetestować taniej.


Zdecydowałam się na kolor nr 19 NEED A VACATION.


Jest to ładny kremowy, średni róż. Bez żadnych drobinek.
Idelany na każdą porę roku. Taki dzienniak, jak ktoś lubi róże (tak, jak ja!).


Bardzo przypadł mi do gustu, nie tylko pod względem koloru.
Przede wszystkim zaskoczyła mnie jakość tych lakierów-
niezwykle łatwo się nimi maluje (sama przyjemność!), idealny pędzelek, który dobrze pokrywa płytkę paznokcia i oczywiście trwałość (kilka dobrych dni).
Teraz rozumiem, dlaczego warto wydać na nie trochę więcej.


Ups, obawiam się, że mania lakierów Essie i mnie dopadła.
Chcę je wszystkie, no może jeszcze kilka ;)

Miłego dnia!
Jofka


sobota, 8 czerwca 2013

Promocja Airbrush Legs Sally Hansen w Douglasie!

Śpieszę do Was z informacją o promocji, na którą natknęłam się wczoraj w Douglasie.
Pomyślałam, że wiele z Was może być zainteresowanych, bo ten produkt uchodzi już za kultowy i zbiera liczne, pozytywne recejzje.

Mowa o "rajstopach w spray'u" od Sally Hansen.


Myślę, że to całkiem dobra cena,bo standardowa wydaje mi się być lekką przesadą.


Można się skusić.
Ja tak też zrobiłam i mam zamiar testować.
Wybrałam kolor light glow, jako totalny bladzioszek.
Zobaczymy jak się sprawdzi. Idea produktu dość fajna.


Miłej soboty
Jofka!

sobota, 1 czerwca 2013

Ulubieńcy Maja

Skończył się mój ulubiony miesiąc w roku. I znowu będę musiała czekać cały rok na jego nadejście,niestety.
W tym roku okres ten był przyjemny. Czas umilali mi ulubieńcy- kosmetyczni i niekosmetyczni.
Zapraszam do dumnej prezentacji majowych faworytów.



Cream BB Snail Nutrition od Skin79 musiał się tu pojawić. Świetny zamiennik podkładu. Ba! Jest o wiele lepszy od kosmetyków tego typu.

Serum z wit. C pojawia się kolejny raz, ale naprawdę lubię go z każdym kolejnym miesiącem- widzę co raz to lepsze efekty. Rozjaśnia i wygładza.

Lass Aloe Vera Hydro Gel to dobry nawilżacz dla cer tłustych i mieszanych, zwłaszcza latem. Odżywia, goi, ale nie powoduje świecenia i nie przeciąża cery dzięki swojej lekkiej formule. Dodam, że jego skład jest dla mnie idealną mieszanką (hydrolat różany, aloes,kwas hialuronowy).

Spirulina działa cuda w moim przypadku, choć podchodziłam do niej sceptycznie. Obecnie jest to moja ulubiona maseczka. Doskonale radzi sobie z podrażnieniami.

Chusteczki do demakijażu z Alterry to moje KWC w tej dziedzinie. Musiałam o nich po raz kolejny wspomnieć, bo wyjątkowo dobrze sprawdziły się w okresie wyjazdowym i tym samym, są moim letnim niezbędnikiem.

Mydło z masłem shea od L'occitane bardzo dobrze mi się sprawdziło, ale w dość nietypowej roli. Używałam go do mycia włosow i sprawdziło się świetnie. Włosy były dobrze oczyszczone, a przy tym niesplątane i ładnie pachniały.

Dezodorantu w krysztale Crystal używam regularnie od dłuższego czasu i dopiero od niedawna zaczął się sprawdzać bez zarzutu. Wydaje mi się, że musimy mu dać czas, aby skutecznie zaczął nas chronić.

Żel do brwi Wibo jest w mojej kosmetyczce od dośc dawna i używam go codziennie. Bardzo go polubiłam, bo naprawdę bez zarzutu utrzymuje brwi w pożądanej przez nas pozycji ;)

Szminka Rimmel Lasting Finish 070 Airy Fairy to jedna z moich ulubionych. Używałam jej najczęściej w tym miesiącu, bo pasuje do wszystkiego i nie musiałam się długo zastanawiać nad wyborem odpowiedniej. Po prostu po nią sięgałam i było doskonale. To mój pewniak! Na moich ustach trzyma się wystarczająco długo.

Top coat Catrice zasłużył na miano faworyta, bo jest najlepszym jakiego miałam do tej pory. Pięknie nabłyszcza i faktycznie dość szybko wysycha.

W tym miesiącu wyjątkowo pokażę Wam niekosmetycznych ulubieńców.


Na początku maja powróciłam do domowego fitnessu. Do gustu przypadł mi trening z Ewą Chodakowską extra figura Metamorfoza w 4 tygodnie.Efekty są, więc tym bardziej dvd należy do moich ulubienców.

Poza tym, w maju chętnie oddawałam się przyjemności grania na mojej konsoli. Wyjątkowo wciągnęła mnie gra SKYRIM. Niesamowita rozrywka, która staje się wręcz uzależniająca. Myślę, że spodoba się wielu "grającym damom".

I tak zamykam miesiąc maj, ciesząc się dzisiejszą ładną pogodą.
Miłego dnia!
Jofka





poniedziałek, 27 maja 2013

Majowe zakupy (Rossmann,Hebe i inne)

W maju wyjątkowo pozwoliłam sobie na większe zakupy.A to z racji licznych promocji, a także z okazji moich urodzin. Niestety-dla mojego portfela-lubię takie przyjemności.

Oto zdobycze:


W ramach promocji -40% na kolorówkę i pielęgnację twarzy w Rossmannie skusiłam się na:

- Szminkę Rimmel Hydra Renew Vintage Pink- kupiłam pod wpływem dobrych recenzji; jak do tej pory "docieramy się", bo wydaje się mi być zbyt ciemna.

- tusz do rzęs Lovely Pump up- również trafił do koszyka z powodu obiecujących opinii; pierwsze wrażenie dość zdowalające; nie jest to jednak, dramatic look.

- żel do brwi Wibo- mój ulubieniec ostatnich miesięcy; zrobiłam sobie zapas.

-woda termalna Caramance z wodą różaną i aloesem- kosztowała 17,99 za 300 ml
(nie obejmowała jej promocjia -40%); naprawdę warata zakupu za taką cenę.


W Drogerii Natura kupiłam top coat Catrice Quick Dry& High Shine- używałam już kilkakrotnie i jestem z niego bardzo zadowolona.

Natomiast w Hebe załapałam się na promocję lakierów Essie. Przy zakupie jednego, drugi był za 1 zł. Dobra okazja by je przetestować. Wybrałam kolorki- 38 Nice is Nice oraz 19 Need a vacation.

Na ebay'u zamówiłam sobie krem BB od skin79- Snail Nutrition BB cream, a na dozie wodę w spray'u od Beauty Formulas, której nie polecam!

To wszystko. W planach mam tylko zakup chusteczek z Alterry i zastanawiam się nad zapasem wody termalnej.

Miłego wieczorku!
Jofka

niedziela, 26 maja 2013

Mrs. Beyonce Carter- see you next time!

Dzisiaj krótko, bo nadal jestem pełna wrażeń.
Chciałam Wam napisać, bo spełniło się jedno z moich większych marzeń!
A co!
Tak, widziałam moją Królową na żywo!

Beyonce na Orange Warsaw Festival, w ramach swojej światowej trasy koncertowej Mrs. Carter Show pokazała, kto jest prawdziwą gwiazdą i jak definiuje się owe pojęcie!
Talent, talent, duuuużo pracy i pełen profesjonalizm!
Uwielbiam jej głos, podziwiam urodę i seksapil. To ona jest dla mnie esencją kobiecości.


Cóż mogę jeszcze napisać...Polecam takie eventy. My, z TŻ jesteśmy fanami takich wydarzeń i kiedy tylko możemy, pozwalamy sobie na takie przyjemnostki.
Niesamowitym jest zobaczyć swojego idola, którego podziwia się od dzieciństwa, zwłaszcza, gdy odwiedza nasz kraj i jest prawie na wyciągnięcie ręki.
Polecam!

Dziękuję za wspaniały prezent urodzinowy :*

Miłej niedzieli.
Jofka


piątek, 24 maja 2013

Czas na Green Tea...

Tak,na zieloną herbatę.
Choć tym razem nie do picia, chociaż i za takową przepadam.
Dzisiaj znowu powracam z moją ulubioną serią lakierów do paznokci- Complete Salon Manicure od Sally Hansen.

Kolor Green Tea jest chyba moim ulubionym.
Jest dość nietypowy- nie jest to tradycyjna mięta, ani baby blue.
Nazwalabym to lekko poszarzałą, zieloną miętą.
Oczywiście odcień wygląda inaczej w różnym świetle.
Mogłabym go nosić codziennie (tak też jest od kilku tygodni z małymi przerwami).

Oto "herbaciane" paznokcie "na szybko" :)


Taki odcień idealnie pasuje na co dzień, do wszystkiego.



Czyż taki smutny, deszczowy dzień nie jest doskonały na nowy manicure?

Pozdrawiam!
Jofka

poniedziałek, 20 maja 2013

Jak walczyć z przebarwieniami w okresie letnim?

Walczyć i jednocześnie zapobiegać powstawaniu nowych.Na moje nieszczęście wiem, jakie przebarwienia potrafią być upierdliwe. Niebywale trudno jest się ich pozbyć całkowicie. Stopniowo się wybielają, ale do nieskazitelnej cery daleko. Powoli staję się "ekspertem" w tej dziedzinie, bo próbowałam prawie wszystkiego. Dzisiaj chciałam Wam pokazać produkty, które bezpiecznie możemy używać w porze letniej, gdy słońce bardziej doskwiera naszej cerze i nie wpływa pozytywnie na jej kondycję,sprzyjając powstawaniu przebarwień i pogłębianiu starych. Przecież latem nie możemy odpuścić tym upartym plamom!
Mój cykl o przebarwieniach zawierał wskazówki, które były raczej przydatne w minionych, zimowych miesiącach, a teraz są zbyt inwazyjne. Mimo nastałej pory nie uważam, że powinnyśmy rezygnować z pielęgnacji anty-przebarwieniowej. Bynajmniej!

Oto kilka propozycji moich ulubionych produktów, które bezpiecznie aczkolwiek skutecznie, pozwolą kontynować nam walkę z hiperpigmentacją latem.



Po pierwsze filtr, dobry filtr. Przede wszystkim, zapewniającym nam wysoką ochronę UVA i UVB. Na zdjęciu pokazałam Wam mój ulubiony, od Dermedic.
Więcej o tym filtrze i ochronie przeciwsłonecznej znajdziecie tutaj.

Alternatywnie można stosować krem bb z filtrem. Niezykle wygodna forma (wszystko w jedym), jednak jeszcze nie sprawdziłam czy tak samo skuteczna, jak filtr w wersji solo. Zobaczymy. Samym kremem BB jestem oczarowana (mój ze zdjęcia to Skin79 snail bb cream) :)

Ewentualnie można skorzystać z podkładów mineralnych (np. Lily Lolo) oraz pudrów (np. puder z Biochemii Urody), które mają w sobie filtry mineralne lub stosować je w połączeniu z filtrami chemicznymi.

Jeżeli nie malujecie się codziennie i destabilizacjia filtra nie jest Wam straszna lub makijaż wykonujecie od święta, polecam olejek z nasion malin. Ja stosuję go w dni wolne, gdy kręcę się koło domu.

Po drugie warto stosować serum z witaminą C. Jest to śwetny antyoksydant, a także skuteczny środek, który radzi sobie z przebarwieniami. Stopniowo wybiela przebarwienia, a dodtakowo- położony przed filtrem- wzmacnia jego działanie ochronne. Jak wiecie, ja preferuję moje własne serum z 15 % wit. C. To naprawdę działa!

Z całkowicie bezpiecznych "wybielaczy" mogę również polecić niacynamid dodany w niskim stężeniu do toników czy hydrolatów, a także wybielające maseczki do twarzy. Ostatnio moją ulubioną jest spirulina (nie jest ona stricte wybielająca, ale wspomaga ów proces), a także maseczka z kurkumą (kurkuma+ woda/hydrolat).

Obowiązkowo musimy pamiętać o złuszczaniu naskórka. Jednak niech nie będzie to tak inwazyjne, jak zimą/jesienią. Powinno się raczej zrezygować z silnych kwasów. Kwasem "polecanym na lato" jest kwas migdałowy. Niby bezpieczny. Może tak, a może nie. Ja z niego zrezygnuję, choć nie wykluczam, iż pozwolę sobie kilka razy na peeling przy jego pomocy w bardziej pochmurne dni. W formie toniku, stosowanego codziennie, na pewno nie będę stosowała. W zamian za moje ulubione kwasowe peelingi pozwolę sobie na korund oraz peeling enzymatyczny (drogeryjny lub z BU).

Dodatkowo warto pamiętać o dobrym nawilżaniu i odżywianiu skóry. Jako posiadaczka cery tłustej (aczkolwiek już w kierunku normalnej), latem nie mogę pozwolić sobie na treściwe kremy. Znalazłam fajną alternatywę dla mojego ulubionego mixu (kwas hialuronowy+hydrolat+sok z aloesu)- wzbogacony żel aloesowy firmy LASS. Producent nawet zapewnia nas o jego zbawinnym działaniu na blizny, trądzik i hiperpigmentację. Do tej pory jestem zadowolona.

Stosuję wyżej wymienione produkty już od ponad miesiąca i jestem zadowolona. Nawet nie tęsknie za kwasami. Moja cera jest w dobrej kondycji. Oby tak dalej!

Chętnie poczytam o Waszych sposobach na walkę z przebarwieniami. Moich już prawie nie widać :) Yay!


Miłego dnia
Jofka

piątek, 10 maja 2013

Dobry, tani żel do mycia twarzy z Lidla (Cien)

Nadszedł czas na obiecaną recenzję mojego ostatniego ulubieńca- żelu do mycia twarzy marki Cien (znajdziemy tylko w Lidlu).
Uważam, że wart jest osobnej recenzji, ponieważ na polskim rynku trudno o dobry żel do mycia twarzy, który jednocześnie będzie dobrze mył i będzie delikatny, a ten w końcu spełnia moje wymagania.
Ileż to ja się nachodziłam za takowym- a to po drogeriach, a to po aptekach.
Zrezygnowałam z żeli i stosowałam chociażby mydełka do twarzy.
Nie toleruję żeli z parabenami i detergentami, które tylko wysuszają skórę twarzy i naruszają jej naturalną barierę ochronną nierzadko powodując lub nasilając jej dotychczasowe problemy
(np. trądzik).

Oto i on- tani żel, który spełnia moje wymagania:


Producent dedykuje go dla posiadaczy cer normalnych i mieszanych.
Ja posiadam tłustą i uważam, że spisuje się świetnie.
Myślę, że i skóra sucha byłaby zadowolona, ponieważ żel ten jest także nawilżający i delikatny.

Spójrzmy na skład


Dla mnie zadawalający- prosty, krótki, bez SLS i SLES, a za to z KWASEM SALICYLOWYM!


Moja opinia

+ tani (cena ponad 4 zł)
+ delikatny, nie podrażnia skóry (po jego użyciu nie jest ściągnięta)
+ zmywa makijaż twarzy, choć nie jest przeznaczony do demakijażu
+ dobry skład
+ zawiera kwas salicylowy, dzięki temu działa antybakteryjnie
+ dobrze oczyszcza
+ gęsta konsystencja

- mało wydajny, jeśli ktoś lubi dużo piany, gdyż nie zawiera silnych substancji spieniających
- dostępność (tylko w Lidlu)

Bardzo polecam ten żel,zwłaszcza dla osób z tłustą cerą i problematyczną, którzy chcą delikatnie, aczkolwiek skutecznie oczyścić twarz, a także dla tych z Was, które mają problem ze zbyt silnie wysuszającymi środkami do mycia twarzy (mają uczucie ściągnięcia po każdym myciu).

Jest to bardzo wygodna metoda mycia twarzy, więc często z niej korzystam, gdy nie mam ochoty "bawić się" mydłami.
Najczęściej sięgam po niego rano albo po demakijażu twarzy, aby zmyć resztki makijażu i ostatecznie oczyścić twarz po całym dniu.

Za taką cenę naprawdę warto spróbować, może i u Was się sprawdzi?
Ja kończę już moje 3 opakowanie.

Miłego dnia
Jofka








niedziela, 5 maja 2013

Ulubieńcy kwietnia

Nie chcę męczyć Was rozwlekłymi postami, więc nie będę się tłumaczyć z mojej dłuższej nieobecności.
Wiedziałam, że wrócę do Was i mojego pisania, jak wszystko się uspokoi i będę miała czas i siłę.
Muszę na nowo wdrążyć się w "świat urody", bo ostatnio mam w tej kwestii spore zaległości i nie było nam razem po drodze.
Jestem i od razu przychodzę z ulubieńcami, bo notki z tej kategorii należą do moich ulubionych.

Oto kosmetyki, które urzekły mnie w minionym miesiącu, choć pewnie i wcześniej:


Ostatnio stale używałam tych samych produktów, mało u mnie było nowości, a jeśli już to stosowałam je mało sumiennie i nieregularnie, więc sporo tu już znanych Wam kosmetyków.

KOLORÓWKA

O dziwo, jest jej więcej niż pielęgnacji, a to u mnie niebywałe
(pewnie wynika to właśnie z braku konsekwencji w używaniu produktów z tej kategorii).
Chętnie za to sięgałam po kosmetyki do makijażu, bo one zawsze poprawiają humor.


Paletki z cieniami Thebalm- Nude tude i Balm Jovi
Odkąd je mam nie używam niczego innego do makijażu oczu, a jeśli chodzi o Balm Jovi to mogę nią zrobić praktycznie cały makijaż twarzy .
Totalni ulubieńcy!
Już nawet nie patrzę na inne cienie w drogeriach.

Catrice Infinite Matt
Nadal jestem jego fanką i ublewam, że moje jego zapasy się kończą.
Zamówiłam już sobie bb cream jako zastępstwo.
Recenzja TUTAJ

Podkład Annabelle Minerals (kryjący)
Naprawdę dobry produkt, choć używam go nie jako podkładu, ale jako pudru wykańczającego i dokładam w miejsca potrzebujące większego krycia.
Sprawdza się genialnie- można uzyskać efekt HD na twarzy.
Użyłam raz jako podkład, ale kolor mam nietrafnie dobrany i nie wyglądało to dobrze- utlenił się i odcinał się od twarzy. Zobaczymy jak będzie, gdy cera nabierze trochę koloru.

Kredka do oczu Essence stays no matter what
Bardzo dobra brązowa kredka. Naprawdę długo się utrzymuje.
Za tę cenę, czego chcieć więcej?

Szminka Rimmel by Kate Moss nr 101
Dopiero ją odkryłam, choć mam ją już długo.
Zimą moje usta nie zniosłyby jej konsystencji, ale teraz jest idealna- piękny kolor, obecnie nie wysusza mi ust. Do tego jest bardzo trwała. Przypomina mi swoją konsystencją szminki Rouge Volupte YSL, choć te od Rimmel są mniej kremowe, jednak widzę tu podążanie w tym kierunku

Szminka Chanel Rouge Allure nr 80
Kiedy miałam ochotę na bardziej brzoskwiniowy kolor na ustach sięgałam właśnię po tę szminkę.
Jest niezawodna i świtnie się sprawdziła, gdy było jeszcze mroźno.
Jak wiecie, tę serie od Chanel uważam za majstersztyk w kategorii mazideł do ust.
Recenzja TUTAJ

Lakiery do paznokci Sally Hansen Green Tea i Mousseline
Jeśli już coś miałam na paznokaciach to właśnie te lakiery.
Urzekają mnie kolorem i trwałością. Nie wiem czy miałam lepsze.


PIELĘGNACJA

Tutaj skromnie.
Przyznaję, że mało uwagi poświęcałam pielęgnacji,używałam tylko niezbędników- żadnych szaleństw i eksperymentów.


Olejek do włosów Alverde z olejem arganowym i macadamia
Na zdjęciu gdzieś mi zniknął.Zasługuje żeby znaleźć się w ulubieńcach, bo używam go systematycznie od kilku miesięcy.
Stosuję na końcówki- zabezpieczam przed uszkodzeniami- i ugniatam za jego pomocą moje loki.
Jestem zadowolona z działania- robi co ma robić- do tego jest wydajny.

Żel do mycia twarzy Cien
Gdy pisałam o nich w poście o zakupach byłyście zaiteresowane. Postaram się napisać o nim trochę więcej.
Jest to bowiem, dobry, delikatny żel o nieszkodliwym składzie (bez agresywnych detergentów). Używam go do zmywania makijażu i sobie chwalę. Nie jest to inwazyjny oczyszczacz, ale osoby o wrażliwej cerze, problematycznej będą bardzo zadowolone. Długo szukałam takiego produktu na naszym rynku.

Krem do rąk Isana z mocznikiem
Nigdy wcześniej go nie kupowałam- zawsze skupiałam się na edycjach limitowanych Isany, jeśli chodzi o kremy do rąk- a to był błąd!
Świetny krem- ratunek do rąk!

Surowe masło SHEA
Używam masełka jako kremu pod oczy i na powieki.
Świetnie nawilża te okolice, jednocześnie nie powodując podrażnień.
Na razie taka forma pielęgnacji mi odpowiada, planuję wkrótce spróbować jeszcze oleju arganowego.



To wszystko z kwietnia.
Mam nadzieję, że teraz więcej czasu poświęcę na odkrywanie nowych rzeczy, czym chętnie się z Wami będę dzieliła.
Lecę teraz nadabiać zaległości w blogosferze, a Wam życzę słonecznego dnia!

Jofka





<

czwartek, 14 marca 2013

Różności

Ostatnio próżno u mnie szukać postów ze zdobyczami, zakupami.
Intensywnie realizuję 'projekt denko', a także staram się zminimalizować ilość kosmetyków, które uważam za niezbędne czy to w mojej pielęgnacji, czy makijażu, eliminując ze zbioru niektóre produkty.
Niestety wiąże się to z ograniczeniem chadzania na zakupy.
Nie tak dawno, jednak wpadło mi w ręce kilka rzeczy,które są warte pokazania.
Zwłaszcza, że część z nich doczeka się osobnej notki, bo już wiem, że są naprawdę godne polecenia.

Oto dobroci:


Lakier do paznokci Virtual
Skusiłam się, bo kosztował całe 1,99 zł w Biedronce tym bardziej, że że ostatnio eksperymentuję z odcieniami niebieskiego na paznokciach.

Lakier do paznokci Sally Hansen Green Tea
Pisałam już o lakierach z tej serii. Dokupiłam tego "miętusa", bo urzekł mnie swoim kolorem- nie miałam jeszcze takiego w kolekcji.

Żel do mycia twarzy z kwasem salicylowym Cien
Tani produkt marki własnej sieci Lidl. Kupiłam, bo zaskoczył mnie wyjątkowo dobry skład. Już wiem, że to hit, ale napiszę o tym wkrótce...

Isana Krem do rąk z mocznikiem
Nigdy wcześniej go nie miałam pomimo licznych pozytywnych recenzji na jego temat. Teraz wiem, o co tyle szumu. Uratował moje dłonie.

Mydło Alepp
Kupiłam w zastępstwie Savon noir. Bardzo chciałam porównać oba mydełka. Na razie chyba wygrywa w tej konfrontacji savon noir, ale zobaczymy.

I koszyczek- niespodzianka od L'occitane


Jestem bardzo ciekawa, jak sprawdzą się produkty tej marki.
Nigdy wcześniej nie miałam okazji ich testować.
Wrażeniami na pewno podzielę się z Wami już wkrótce.

Skromnie, ale w planach mam uzupełnienie zapasów półproduktów, bo wszystko mam już na wykończeniu.
Muszę tylko złożyć zamówienie, a mam tendencję do odwlekania w nieskończoność, jeśli chodzi o zakupy online, więc może to trochę potrwać ;)

Miłego dnia!
Jofka