środa, 31 października 2012

Ulubieńcy października

Ostatni dzień miesiąca, a więc czas na ulubieńców, którzy tym razem zaprezentują się w halloweenowej aranżacji.
Nie mam ich wielu do pokazania, bo stale używam tych samych produktów, które mi się sprawdziły (zapraszam do ulubieńców minionych miesięcy).
Poniższe kosmetyki, jednak używałam najczęściej i byłam z nich zadowolona.


1.KORRES masło do ciała Guava i Wanilia
Jestem zakochana i to jest problem, bo produkt jest bardzo drogi jak na masło
(ok. 120 zł online, a Sephorze pewnie więcej).
Dostałam w prezencie i sceptycznie podchodziłam, bo niby świetna marka (naturalna), luksusowy kosmetyk, ale nie lubię zapachu wanilii.
A tu niespodzianka!
Jestem uzależniona od tego zapachu, najpiękniejszy jaki w życiu wąchałam i marzę o takich perfumach!
Może to ta Guava?
Ten kosmetyk zawładną mnie całkowicie!

2.Alterra chusteczki do demakijażu z aloesem
Popularne są już długo, ale dopiero ostatnio miałam okazję ich używać.
Bardzo je polubiłam, ale u mnie aloes zawsze się sprawdza.
Do tego dobrze zmywają, są delikatne i przyjemnie pachną.
Kupiłam kilka opakowań na zapas przy okazji promocji.

3.La roche posay Effaclar DUO
Nadal ulubieńcem jest Acnederm, DUO stosuję rano pod makijaż.
Musiałam go dłużej poobserwować, aby stwierdzić czy działa.
I działa!
Największy plus za wygładzenie cery, co jest trudne w wypadku cery problematycznej/tłustej.
Poczynię o nim recenzję.

4.Moje serum wit. C + kwas kojowy
Wędruje zawsze pod DUO.
Napina, rozjaśnia cerę i na pewno skuteczniej działa taki mix niż sama wit. C.
Kolejny raz zrobię większe stężenie, bo podobno SAP jest słabszy niż "tradycyjny"kwas askorbinowy.
Przepis TUTAJ

5.Korektor Studio Finish MAC
Pierwsze próby jego użycia nie wywołały fali zachwytu, a oczekiwania miałam spore po tym kultowym kosmetyku.
Musiałam się nauczyć z nim pracować, bo efekty daje spektakularne.
Najbardziej trwały z jakim miałam do czynienia (utrzymuje się aż do demakijażu).
Mocno kryje.

6.Tusz do rzęs I love Extreme Essence
Duża niespodzianka.
Skusiłam się po opiniach, że daje zbyt przesadzony efekt, jak na co dzień.
I tego właśnie chciałam.
Jeżeli jest jakiś tusz z niższej półki, który daje nam efekt sztucznych rzęs, to właśnie ten.

7.Szminka YSL Rouge Volupte nr 7
Ulubiona bezustannie, tak jak moje inne szminki, ale akurat tą używałam najczęściej.
Więcej o niej.


Ciepłego wieczorku.

Jofka



niedziela, 28 października 2012

BIO mydło z drogerii Rossmann? Tołpa mydło borowinowe

Tak, to możliwe.
Nawet w sieci drogerii Rossmann można znaleźć porządne mydło
(np. bez substancji ropopochodnych i sztucznych barwników).
Piszę o tym, bo znam wielu opornych, którzy nadal wstrzymują się przed kupnem prawdziwego mydła, czy to online, czy w mydlarniach.
Sama czasami jestem leniwa i sięgam po mydła dostępne od ręki.
Kiedyś pisałam o mydle, które lubię i używam do demakijażu, które również można dostać w Rossmannie.
Skończyło mi się i oto, co znalazłam...
Tadaaaaam!


Mydło borowinowe TOŁPA
cena 8,99

Dostępne są dwa rodzaje, oprócz mojego jest jeszcze lawendowy.
Skusiłam się na te, ponieważ zawarte w nim olejki są niezwykle dobroczynne dla cery problemowej.
Więcej o olejkach TUTAJ

Jakie olejki?


- lawenda, geranium, szałwia

Oto (zamazany) skład :)


Jest całkiem, całkiem jak na drogeryjne mydełko.

Jak się u mnie sprawdza?

Używam je, jak poprzednika, do demakijażu twarzy.
Sprawdza się bardzo dobrze i jest lepsze niż Dermaglin, bo tutaj już nie da się narzekać na ściągniętą skórę po myciu.
Nie ma takiej opcji i nawet najwięksi wrażliwcy nie będą narzekać.
Skóra jest dobrze oczyszczona, gładka i nawilżona! (sporo tu oliwy z oliwek)

Zapach przyjemny,ziołowy.

Oprócz działania bardzo podoba mi się szata graficzna opakowania i sama kostka mydła, która jest miła dla oka.
I do tego te tłoczenia...


A na drugiej stronie widnieje tłoczenie
"mała, wielka pielęgnacja" :)

Lubię kwadratowe mydełka, ale nie do każdej mydelniczki pasują.



Tołpa miło mnie zaskoczyła, jak i Rossmann.

Producent zapewnia nas, że mydełko ma działać antystresowo.
Aromat mydełka faktycznie może umilić nam chwile pielęgnacji ;)
Dla mnie najważniejsze jest działanie, a to jest dodatkowy plusik.

Tutaj wszystko, co producent napisał o swoim mydełku


Warto przyjrzeć się mydełkom Tołpy, na pewno przodują wśród tych, które można dostać w drogerii, a do tego ciężko znaleźć mydła, które mają borowinę w składzie.

Pozdrawiam
Jofka

piątek, 26 października 2012

TAG: Ile jest warta moja twarz ? (Makijaż)

Oj bardzo dużo ;)
A tak serio, serio to dzisiaj pokażę Wam ile kosztują produkty, które najczęściej używam do dziennego makijażu.

1. Podkład La Roche Posay - cena 71 zł
(używam zamiennie z minerałami w podobnej cenie).
2. Puder bambusowy BU - 14,80 zł (tylko on!)
3. Korektor MAC Studio Finish - cena 70 zł (dość nowy prezent w mojej kosmetyczce).
4. Róż Physicians Formula - cena 40 zł.
5. Baza pod cienie Hean- cena 15,99 zł.
6. Kredka do oczu Bell - cena 8 zł.
7. Tusz Essence I love extreme - cena 10 zł.
8. Cień MIYO vanilla - cena 5 zł.
9. Cień Sensique - cena 4,99 zł (promocja).
10. Szminka Chanel Rouge Allure- cena 55 zł (oczywiście w promocyjnej cenie).

!SUMA!: 294,78 zł :)

I mało i dużo.
Czasami bywa, że suma cen kosmetyków wychodzi większa
(najczęściej zależy to od pomadek, tuszy i podkładu jakich aktualnie używam).
Nie jest źle, wiem że bywało "gorzej" ;)

Zapraszam do zabawy!
Fajna sprawa, bo przy okazji możemy pokazać jakich produktów używamy do dziennego makijażu.
Chętnie pooglądam Wasze podsumowania.

Taguję wszystkich, a wymienię w szczególności:
Mademoiselle Chaos
Darkness
Umbrę
Ewwwę


Miłego wieczorku
Jofka

środa, 24 października 2012

Okulary Firmoo

Już dawno za nami wakacyjne miesiące i upalne dni, a ja sprawiłam sobie okulary przeciwsłoneczne.
Wszystko to dzięki uprzejmości sklepu internetowego Firmoo.
Okulary korekcyjne noszę, ale mam swoje ulubione
(kupiliśmy sobie wspólnie z moim mężczyzną i nie mogę się wyłamać, nie chcę), dlatego zdecydowałam się na taki model.


Będzie to moje jesienne akcesorium.
W końcu będę miała drugą parę przeciwsłonecznych do samochodu.
Wybrałam klasyczny model ze sporymi oprawkami, coś a'la "muchy", ale bardziej kobiece, bo tworzą kształt "kociego oka".
Wydaje mi się, że w takich wyglądam najkorzystniej.



Szkoda, że słońce nie dopisało, jak robiłam zdjęcia ;(

Okulary przychodzą do nas w plastikowym i materiałowym etui, ze szmatką do polerowania, kluczem do regulacji.



Byłam mile zaskoczona szybką przesyłką.

Kupowanie okularów w ciemno może być nie lada wyzwaniem
(na stronie znajduje się symulacja, która pomaga nam dobranie pary okularów), ja i tak starałam się wybrać bezpiecznego pewniaka.
Spodobały mi się okulary korekcyjne o bardziej odważnych oprawkach i nie wykluczam, że się kiedyś na nie zdecyduję, jako na kolejną parę okularów (muszę mieć ich kilka- inne w domu, inne "do ludzi").
Wybór jest naprawdę spory, znajdziemy tam tzw. "modne modele".

Warto się zainteresować, jeśli jest się blogerem
KLIK!

A także, jeśli jesteśmy nowymi klientami sklepu, wówczas płacimy za samą wysyłkę
KLIK!

A czy Ty, masz już swoje Firmoo? ;)

Miłego dnia
Jofka

sobota, 20 października 2012

Cykl: Walka z przebarwieniami cz. III - Prosty przepis na serum z wit.C i kwasem kojowym


Kolejnymi substancjami czynnymi, które skutecznie usuwają przebarwienia są: witamina C i kwas kojowy.
Przepis na tonik z kwasem kojowym podawałam jakiś czas temu, ale tym razem chciałam zmniejszyć ilość kładzionych na twarz kosmetyków do minimum i zrobiłam
2 w 1.
Będzie serum z witaminą C i kwasem kojowym.
Quick and easy!

Przepis na SERUM 10% wit.C i ok. 2 % kwasu kojowego

0,5 g SAP
0,2 g kwasu kojowego
8,7 ml wody do iniekcji/wody destylowanej

Przy takiej małej ilości serum (10 ml) najlepiej jest posługiwać się wagą jubilerską, a i tak możemy " na oko" ustalić procent kwasu kojowego.
Tak czy siak kwas kojowy działa już w stężeniu 1%.
(dla ułatwienia możemy zrobić większą ilość serum, ale wówczas sporo zmarnujemy, bo jest ono nietrwałe- 1ml=0,5g SAP, 1ml=0,58g kojowego).

pH musi wynosić 4
Do jego regulacji przyda się kwas mlekowy.
Przechowujemy w lodówce max 7 dni
(wit. C, a zwłaszcza kwas kojowy szybko traci swoje właściwości; taki czas wydaje mi się być optymalny, stąd też ta mała ilość serum.)

Już prościej nie można, ale na pewno będzie skutecznie.
Ja użyłam go dopiero raz- dzisiaj rano.
Wklepuję w twarz, pozwalam się wchłonąć, a później nakładam Effaclar Duo i filtr
(jeśli wychodzę z domu).
Nie należy szarżować ze stężeniem kwasu kojowego, bo jest on delikatny z pozoru, ale wykazuje silne działanie alergizujące.


Serum z wit. C staram się stosować regularnie, a i z działania kwasu kojowego byłam swego czasu zadowolona.
Ciekawe jak zadziałają w duecie?


Miłego kręcenia!

Jofka


środa, 17 października 2012

Denka!

Co można zrobić podczas oglądania meczu polskiej reprezentacji?
Napisać notkę o... DENKACH! ;)
Mimo to, trzymam kciuki chłopaki!

Poniższe produkty zużyłam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy:


1. Płyn do mycia Babydream fur mama
Chyba jest to mój ulubiony płyn pod prysznic, świetnie sprawdził się także jako szampon do włosów.
Uwielbiam za konsystencję i za zapach.
Już używam kolejną buteleczkę.

2. Szampon Babydream
Zużyłam do mycia pędzli i dobrze sprawdza się w tej roli.
Mam kolejną buteleczkę w zapasie.

3. Odżywka do włosów Isana z olejem babassu
Mój faworyt, ale cóż tu pisać więcej skoro wycofany.
Kupiłam inną wersję tej odżywki, ale klapa.

4. Odżywka granat i aloes Alterra
Skoro nie ma powyższej Isany, owa odżywka jest moim numerem 1.
Gęsta, treściwa, dobrze wygładza.

5. Odżywka Timotei pure
0% parabenów, silikonów, barwników- wszystko fajnie, ale odżywka jest mało wydajna i ma strasznie upierdliwe opakowanie.
Nie kupię ponownie chociaż w miarę wygładzała włosy, ale to wszystko.

6. Szampon do włosów z rzepą Malwa
Tani i dobrze oczyszczający.

7. Wcierka do skóry głowy Jantar
Tradycyjnie zużywam jedną buteleczkę miesięcznie.
Sprawdza się u mnie, choć nie zmniejsza wypadania włosów w moim przypadku.

8. Krem do mycia twarzy Alva

Mój ulubieniec.
Strasznie żałuję, że mi się skończył.
Na pewno do niego wrócę, ale obecnie nie mam do niego dostępu i zużywam savon noir.
Więcej pisałam o nim w recenzji.

9. Krem do rąk Alterra

Mój ulubiony treściwy krem do rąk, zwłaszcza na zimę.
Wrócę do niego, gdy zasypią nas śniegi.

10. Krem do rąk Isana z olejem migdałowym
Przypadł mi do gustu- lekki, szybko się wchłaniał.
Powróciłabym do niego, ale był z limitowanej edycji.

11. Masło do ciała Alterra
Czekałam aż pojawi się u nas w Rossmannach i niestety było to duże rozczarowanie.
Straszliwie śmierdzi alkoholem, męczyłam się z jego zużyciem.

12. Krem do ciała Q10 Isana
Wygrałam i nie ma co narzekać.
Fajna alternatywa dla droższego z Nivei.
Dobrze nawilżał, ale nie wrócę do niego, bo w składzie dumnie stoją parabeny :/

13. Krem na odparzenia Hipp

Nie ma lepszego kremu do twarzy według mnie.
Używam systematycznie i zawsze jest w mojej kosmetyczce (raz pełnowymiarowe opakowanie raz próbeczki).

I to wszystko, coś czuję, że w następnym miesiącu pojawi się coś z kolorówki.

Kończę pisać notkę i jest 1:1!! :D

Miłego wieczoru

Jofka

niedziela, 14 października 2012

Farba Color & Soin Pszeniczny Blond, czyli o mniej drastycznym rozjaśnianiu

Napisać, że "naturalne rozjaśnianie", to byłaby przesada,jednak można z pewnością pokusić się o stwierdzenie, że mniej inwazyjne niż dzięki farbom drogeryjnym, czy fryzjerskim.
Mowa o farbie Color&Soin w kolorze N8 Pszeniczny Blond.


Wspomniana farba pojawiła się w moich wrześniowych ulubieńcach, wówczas obiecałam, że napiszę o niej słów kilka.
Koloryzacja dzięki C&S przebiegła bezproblemowo i bezzapachowo
(nie musimy dusić się zapachem amoniaku, czy innych pochodnych).
Moim wyjściowym kolorem był ciemny blond (naturalny kolor-odrosty), a pozostała część to bliżej nieokreślony miodowy blond.
Kolor jaki otrzymałam całkowicie odpowiada próbnikowi jak znajduje się na opakowaniu- jest to ładny, nie za jasny blond, bez żółtych tonów.
Odrost został całkowicie pokryty, co było dla mnie miłym zaskoczeniem, bo wątpiłam, że delikatniejsza farba (mimo, że trwała) poradzi sobie z tym.
Włosy mają jednolity odcień na całej długości, nie mam na głowie "mozaiki" różnych kolorów blond.




Jak z trwałością?

Włosy farbowałam pod koniec sierpnia, więc farba nie wypłukała mi się i trzyma się trochę ponad miesiąc.
Odrost aż tak nie odcina się od całości
(rozjaśnianie o ton, a do tego mam kręcone włosy), więc następną koloryzację planuję raczej w grudniu :)

Jak z kondycją włosów?

I tu kolejne miłe zaskoczenie
Bardzo obawiałam się, po przeczytaniu niektórych opinii, że polecą mi włosy.
Oczywiście szału nie ma, nie jest to eliksir dla włosów.

SKŁAD


Nie zauważyłam jednak zwiększonego wypadania włosów po koloryzacji (teraz trochę ich gubię, ale to przez tą nieszczęsną jesień).
Ogólnie włosy są w dobrej kondycji- żadnego przesuszenia czy spalenia (chyba to nam nie grozi).

Cena farby- ok. 30 zł
Dostępność- apteki (ja kupuję na doz.pl)

Jestem bardzo zadowolona z efektów i obecnie jest to "MOJA" farba.
Pewnie na długi czas tak zostanie, bo nie ma co liczyć na nowości w kwestii naturalnego rozjaśniania, niestety :/

Miłego wieczoru
Jofka


czwartek, 11 października 2012

Recenzja: Podkład La Roche Posay Toleriane Teint- lepszego nie znalazłam

Jeśli chodzi o moje wymagania, to podkład, którego mogę nazwać dobrym musi być: dość kryjący, lekki, trwały i posiadać nieszkodliwy skład.
Z tych powodów poszukiwałam fluidu wśród tych bardziej naturalnych i mimo, iż lubię podkład Benecos, to nie spełnia on w pełni moich oczekiwań
(ciężko się z nim pracuje i nie jest trwały; dobrze wygląda na twarzy w zależności od jej kondycji).
Wróciłam do minerałów i nie patrzyłam już w stronę płynnych podkładów...
Aż tu raz natknęłam się na recenzję owego mazidła z LRP, gdzie wyczytałam same pochlebne mu słowa.
Po przeanalizowaniu składu postanowiłam zaryzykować i kupić, nie żałuję!


Pokład możemy dostać w aptekach, cena waha się od 70 zł do 80 w zależności, gdzie kupimy.

Dostajemy 30 ml produktu w opakowaniu standardowym dla LRP
(taki sam jak w Effaclar duo na przykład), ułatwia to dozowanie małej ilości i jest dość higieniczne.


Ja mam w kolorze 10, najjaśniejszym.


Jest dość jasny, ale życzyłabym sobie szerszej gamy kolorów, bo na zimę pewnie będzie ciut za ciemny.
Totalne bladziochy pewnie nie znajdą dla siebie odpowiedniego odcienia, ale zawsze można pomieszać LRP z innym podkładem, jeśli ktoś jest zdeterminowany :)

Na zdjęciu poniżej widać jakie mocne daje krycie, jest to w końcu podkład korygujący, dla osób, które mają cerę "po przejściach", wrażliwą czy alergiczną albo tak jak ja- nie chcą używać zapychających podkładów, a liczą na fajne krycie.


Zarzuca mu się, że potrafi zrobić na twarzy "maskę", zgadza się.
Widać na zdjęciu, że jest to jak najbardziej możliwe, ale ja po prostu przesadziłam z ilością celowo.
Na całą twarz wystarczy naprawdę kapka, a wówczas nie da się przesadzić.
Produkt ma strasznie silną pigmentację, co daje mu prawo mianować się podkładem korygującym, stąd jego moc.
Istotne jest także to, czym go aplikujemy.

Tu moje akcesoria (brakuje gąbeczki a'la beauty blender, ale gdzieś tam się suszy)


Pędzelkiem języczkowym uzyskamy mega krycie i dlatego potrzebna nam będzie jeszcze mniejsza ilość produktu.
Flat topa najpierw należy zwilżyć, bo ciężko będzie z rozcieraniem.
Gąbeczka radzi sobie świetnie, ale szkoda mi produktu.
Palcami jest ok, ale gdy używam go jako korektora- punktowo.
Najlepszy efekt uzyskuję pędzlem duo fiber, a to dlatego, że jest on mniej zbity,z zasady daje mniejsze krycie i z takim "mocarzem" daje najbardziej naturalny look.

Poza tym najlepiej jest punktowo nałożyć palcem pokład na twarzy, a później rozcierać pędzlem/gąbeczką.

Skład, w którym nie znajdziemy ani jednego składnika komedogennego


A co ja w nim lubię najbardziej?

- świetne krycie, chyba najlepsze jakie uzyskałam jakimkolwiek podkładem płynnym, a jednocześnie nie tworząc sobie maski na twarzy

- jest idealny do cery tłustej/mieszanej, bo nie jest na bazie oleju tylko wody, jest dość suchy, a więc i lekki

- nie czuć go na twarzy (j.w. oil free)

- nie podkreśla suchych skórek, nie wysusza wobec czego, sprawdza się u mnie podczas licznych kuracji kwasowych

- jest strasznie wydajny, bo wystarczy maleńka kropelka do pokrycia całej twarzy

- nie szkodzi cerze (nie zapycha, pozwala oddychać)

- ma spf 25! (bardzo wysoki filtr jak na podkład, chyba poprzestanę na nim w porze zimowej)

- trwały (pozostaje na mojej twarzy cały dzień po przypudrowaniu pudrem bambusowym)


Minusy?

Może jeden- gdy nie jest przypudrowany potrafi brudzić ubrania, odbija się, ale dla mnie to nie problem, bo mimo, że ma do tego tendencje jakoś ja obchodzę się z nim tak, że nie uprzykrza mi to życia.


Uważam, że obecnie jest to najlepszy podkład płynny na rynku.
Mimo, że jestem fanką minerałów i wciąż ich używam, to chcę mieć i podkład o płynnej konsystencji (jednak jest szybszy w użyciu).
Nie znajdę lepszego, który spełnia wyżej wymienione oczekiwania, więc obecnie nie szukam innego.
Ciekawe czy coś w przyszłości go pobije?

Miałyście okazję go testować?
Ja Wy go oceniacie?

Miłego wieczorku

Jofka

poniedziałek, 8 października 2012

TAG: Moje ulubione polskie kosmetyki

Jakiś czas temu zostałam otagowana przez Anne-mademoiselle, za co bardzo jej dziękuję :)
Nietrudno było mi znaleźć ulubieńców z tej kategorii, bo wiele kosmetyków z mojej kosmetyczki pochodzi właśnie z naszego kraju.


Zasady:

1. Wklej baner taga.
2. Wybierz polskie produkty kosmetyczne (minimum trzy), np. do pielęgnacji (ciała lub twarzy), makijażu, włosów, paznokci i krótko je opisz. Mogą to być kosmetyki tej samej kategorii.
3. Która z polskich firm kosmetycznych jest Twoją ulubioną (punkt opcjonalny).
4. Zaproś do zabawy inne blogerki


1. Lakiery do paznokci: Eveline,Bell i MIYO


Wszystkie są bardzo przyzwoitej jakości i nie czuję potrzeby szukać lakierów pośród zagranicznych marek, choć mam i takowe.
MIYO wygrywa pośród tych trzech, bo jest z nich najtańszy.
Każda z firm oferuję multum kolorów i w każdej mam swoje ulubione odcienie, które na pewno będę kupować ponownie, jak mi się skończą.

2. Cienie MIYO


Na zdjęciu widzimy już same opakowania, bo cienie przetransportowałam do palety :)
Chwalić mogę jedynie maty.
Miałam wiele podejść do perłowych, ale strasznie się kruszą i zanikają na powiece.
Matowe są za to niepokonane i to za tak małą cenę.
Mój faworyt to Vanilla.

3. Pomadki Celia


Najlepiej lubię serię NUDE- piękne odcienie, w których nie wygląda się trupio.
Pomadki są genialnej jakości- nawilżające, dość kremowe, długo się utrzymują i nie rozpływają na ustach.
Jeśli ktoś nie miał okazji spróbować- polecam!
Dla mnie są o wiele lepsze niż Lipbuttersy Revlona, które według mnie są porażką.

4. Baza pod cienie HEAN


I to dopiero jest polski hit!
Baza, której nie można zarzucić nic, a pisać można w samych superlatywach.

5. Filtr spf 50 Sunbrella Dremedic do cery tłustej


Najczęściej zachwalane filtry, to te z zagranicznych firm.
I nierzadko jest to słuszne, jednak po co przepłacać jeśli mamy takie polskie cudo.
Zdecydowanie faworyt tego lata, sprawdził się lepiej niż emulsja matująca Vichy do cery tłustej.
Recenzja TUTAJ.

6. Farmona Jantar, wcierka do skóry głowy


Lubię za działanie, skład, za zapach.
Jest moim stałym ulubieńcem i mam nadzieję, że nigdy nie przestaną jej produkować.

7. Balsam do ust Tisane


Nikomu nie trzeba przedstawiać.
Tylko on potrafi utrzymać moje usta w należytym stanie, a jako maniaczka pomadek jest to dla mnie niezwykle istotne, dlatego zawsze muszę go mieć w zapasie.

Jedną konkretną polską firmę, którą lubię ciężko jest mi wskazać- każda ma w swojej ofercie buble i produkty godne uwagi.

Nikogo konkretnego nie taguję, bo nie jestem na bieżąco i nie wiem, która z Was już je robiła.
Mam wrażenie, że jestem "lekko" spóźniona z tym tagiem, wobec tego zapraszam do zabawy wszystkie chętne!


Miłego dnia

Jofka


piątek, 5 października 2012

Ulubieńcy września

Wrzesień tego roku był dla mnie miesiącem pełnym emocji i pracy.
Nie był to czas na wyjścia, makijaże i testowanie nowości,czy szukanie perełek.
Jedyne, co mi się udało to wprowadzenie do pielęgnacji produktów, które przedstawiam w cyklu walki z przebarwieniami.
Zawsze jednak coś tam używałam, choć raczej sięgałam po sprawdzone produkty, które pojawiają się u mnie w ulubieńcach.

Oto produkty, które wyjątkowo urzekły mnie we wrześniu i te, po które najczęściej sięgałam :



1. Farba do włosów Color&Soin odcień 8N (BLOND)
Zdecydowałam się na nią, bo jest kompromisem między uzyskaniem trwałej koloryzacji, a przeprowadzeniu rozjaśniania w jak najbardziej delikatny sposób.
Farba jest bardziej "naturalna", mniej inwazyjna.
Podbiła moje serce, bo uzyskałam pożądany kolor bez zniszczenia włosów.
Moja ulubiona i na pewno do niej wrócę.
Więcej wkrótce.

2. Acnederm
Polecałam w produktach do walki z przebarwieniami.
Hit nad hity!
Efekty zauważalne w krótkim czasie- przebarwienia bledną, a do tego trzyma w ryzach "nieprzyjaciół" (właściwie już zapomniałam o tym problemie).
Dodatkowym plusem jest to, że nie wysusza przy regularnym stosowaniu, a skóra jest gładka i co raz bardziej...IDEALNA! :)

3. L'orient Savon noir
Czarne mydło dobre na wszystko ;)
Ja używam do codziennego oczyszczania twarzy odkąd skończyła mi się Alva i nie mam za bardzo do niej dostępu.
Jest świetnym zamiennikiem.
Twarz po nim jest taka czysta, że aż skrzypi i właśnie dzięki temu żadne zaskórniki mu nie straszne.
Więcej o nim TUTAJ

4. Peeling enzymatyczny Dermedic Hydrain3
Przyjemniaczek do częstego stosowania (pomiędzy peelingami z kwasem migdałowym).
Delikatny, ale skuteczny.
Więcej o nim TUTAJ

5. Krem pod oczy Noni Care
Nigdy wcześniej nie używałam kremów pod oczy.
Nie mam problemów z owymi okolicami, a wystarczający był krem, który stosowałam na całą twarz (właściwie żel HA+ aloes).
We wrześniu, jednak powróciła do mnie alergia, a wraz z nią łzawienie i miałam strasznie podrażnione okolice oczu.
Ten krem jest wybawieniem- super nawilża, nie podrażnia, koi i ten skład!

6. Pianka do golenia ISANA

Zazwyczaj używam depilatora, a jeśli golarki to nie bawię się w specjalne żele.
Ten kupiłam na promocji, użyłam i zaniemówiłam ;)
Ma co ma robić, a do tego pozostawia na nogi gładkie, nawilżone.
Zapach również jest przyjemny.
Na pewno teraz będzie u mnie gościć na stałe, zwłaszcza, że producent wyrzucił ze składu parabeny.

7. Skinsept
Płyn dezynfekujący. Wielozadaniowy i niezbędny.
Pryskam pędzle, akcesoria do mikstur, a nawet dłonie i telefon komórkowy.
Do dostania w sklepach medycznych.

8. Pomadka Chanel Rouge Allure
W tym miesiącu z kolorówką ubogo, bo mało co wychodziłam, a jak już to mój makijaż ograniczał się właśnie do mojej nowej pomadki.
Jestem nią zachwycona, ale nie tylko nią, całą serią i własnie dlatego już mam kolejną w kolekcji.
Ich formuła jest niepowtarzalna i dla niej warto zaoszczędzić troszkę grosza.
Więcej o niej TUTAJ

9. Pędzel do podkładu języczkowy
Nie chodzi o jakiś konkretny (ten jest z MAC- oj lubię go), po prostu powróciłam do takiego modelu i na nowo odkryłam, jak mocno dzięki nim buduje się krycie.

10. Pędzel do nakładania cieni Ecotools
Używam do nakładania cieni na całą powiekę, jest do tego genialny.

Miłego dnia
Jofka


wtorek, 2 października 2012

Cykl: Walka z przebarwieniami cz. II - Peelingi + recenzje

I powracam po długiej przerwie (nawet nie sądziłam, że aż tak długiej- jak patrzę na ostatni post) z nową energią i zapałem i szybciutko nadrabiam zaległości.
Przepraszam, że Was nie uprzedziłam, ale myślałam, że mimo wszystko uda mi się blogować, choć trochę, podczas tych dni harówki ;)
Teraz już będę wolniejsza- zrobiłam co miałam zrobić, spełniłam jedno ze swoich marzeń :D

Wracamy do konkretów...



Dzisiaj dalszy ciąg cyklu walki z przebarwieniami.
Zanim zaczniemy intensywnie walczyć z tymi uporczywymi "plamami" musimy naszą cerę stosownie przygotować, coby nam wszystkie składniki pięknie przyjęła i żebyśmy mogły skuteczniej i bardziej inwazyjnie działać.

Zacznijmy zatem się peelingować.
Mam dla Was cztery propozycje- peelingi, które lubię najbardziej, które najlepiej się sprawdzają.

1. Peeling kwasem migdałowym/salicylowym

Nie ma ich na załączonym obrazku.
Oba działają bardziej dogłębnie niż te drogeryjne, jednak nie każdy ma do nich dostęp.
Można zrobić je samemu w domu albo skorzystać z usług kosmetyczki.
Salicylowego jeszcze nie robiłam, czeka sobie aż kupię spirytus, za to jestem mega fanką migdałowego- robię 40%.
Jestem zachwycona efektami- są natychmiastowe.
Zaczynałam z mniejszymi stężeniami, a wcześniej stosowałam tonik.
Peeling robię średnio raz na miesiąc, a później dłuższą przerwę (niestety po jakimś czasie efekty migdała są mniej efektowne, bo skóra się do tego kwasu przyzwyczaja), warto sobie od niego odpocząć.
Polecam!
Świetnie złuszcza,działa antybakteryjnie, wysusza nieprzyjaciół, ogólnie jest wybawieniem dla cery problemowej.


2. KORUND, czyli domowa mikrodermabrazja


Jak mikrodermabrazja to już wiemy, że dobrze będzie służyć w walce z depigmentacją.
Tylko trzeba uważać- nie jest dla każdego!
Każdy peeling mechaniczny nie jest dla osób, które mają aktywne wykwity.
Niestety, trzeba poczekać aż wszystko się wygoi i wówczas przejść do naszego "hardkorka".
Używam rzadko, bo ostatnio moja cera jest strasznie delikatna i nie potrzebuje już takiego złuszczania(stosuje kwasy i inne specyfiki), jednak raz na miesiąc pozwalam sobie na niego.
Jest polecany na problemy z przebarwieniami, super się spisuje.
Warto od niego zacząć jeśli nie chcemy peelingów kwasowych- on równie dobrze przygotuje naszą twarz na rozpoczęcie kuracji.

3. Naturalny peeling enzymatyczny CZARNE MYDŁO (Savon Noir)



Mój ulubieniec, ale w innej roli- ja stosuję do codziennego oczyszczania twarzy (zamiast mojej Alvy, która się skończyła :( ).
Świetnie sprawuje się jako peeling enzymatyczny tylko, że musimy go zostawić na min. 15 min na twarzy.
Ja zostawiam na ok. 2 min to mam zwykłe oczyszczanie.
Nie stosuję go jako peelingu, bo mi go szkoda (i tak eksploatuję go 2 razy dziennie), mam inny produkt do tych zadań.
Jako peeling jest świetny- wygładza jak nic, oczyszcza i po pewnym czasie sam sobie pewnie poradzi z drobnymi, płytkimi przebarwieniami.

Do tego jest całkowicie naturalny, 2 pozycje w składzie!


Cena 39 zł/200g w Mydlarni u Franciszka.

Taka ilość starczy na dobre pół roku.


Konsystencja jest dość nietypowa jak na mydło- lepka maź, coś jak pasta cukrowa, ale mniej lepka.
Super się z nią współpracuje wbrew pozorom, a do tego wystarczy niewielka ilość na pokrycie całej twarzy- jeśli chodzi o oczyszczanie, a przy peelingu trochę więcej musimy zużyć,bo nie łączymy mydła z wodą i kładziemy bezpośrednio na twarz, a później lekko zwilżamy palce i masujemy, a później wszystko dokładnie zmywamy wodą.

4. Peeling enzymatyczny DERMEDIC HYDRAIN3 HIALURO


To propozycja najbardziej "ogólnodostępna"- nie trzeba kombinować, szukać, mieszać, wystarczy pójść do apteki i kupić gotowy produkt.
Jest to peeling do częstego stosowania, podczas kuracji, a także dla tych, którzy mają wrażliwą, delikatną skórę i ostre peelingi nie są im potrzebne.


Ja go stosuję 2 razy w tyg, aby pozbyć się suchych skórek i pomóc skórze w odnowie.
Bardzo go lubię, jest naprawdę dobry, bo daje efekt złuszczenia i wygładzenia (niektóre peelingi enzymatyczne na mnie w ogóle nie działały, skóra była taka sama przed, jak i po).
Przyjemnie pachnie i jest bezpieczny- choć nie wiem, czy dla skóry mega wrażliwej nie będzie komfortowy aż tak, bo czasem nawet mnie popiecze na początku.
Nie jest to żaden dyskomfort, mogę do stosować podczas stosowania kwasów, więc jest wystarczająco delikatny.


Konsystencja jest kremowa, jest na bazie kwasów AHA 6%, a do tego ma w składzie kwas hialuronowy, który łagodzi i koi skórę podczas zabiegu.
Ja zmywam dokładnie i każdemu o tłustej cerze radzę to samo,bo alkohol cetylowy, który jest w składzie może zapychać.
Peeling jest przeznaczony dla cery suchej, więc nie można wypominać, bo ten składnik natłuszcza.
Po raz kolejny produkty firmy Dermedic mnie pozytywnie zaskoczyły, podobnie mam z ich filtrem do twarzy.


To były moje typy i sugestie, ale pewnie w kosmetyczce każdej z Was już jakiś peeling jest, więc pewnie też będzie dobry.
Ważne aby przed stosowaniem specyfików stricte na przebarwienia przygotować skórę, a później obchodzić się z nią delikatniej i może warto przestawić się na delikatniejsze peelingi enzymatyczne.

Jakie są Wasze ulubione peelingi?


Miłego wieczorku

Jofka