Jakiś czas temu w rozdaniu u Ekocentryczki wygrałam kremy z nowej ekologicznej linii firmy Oriflame.
Oszalałam z radości, bo była to moja pierwsza wygrana w rozdaniu, a poza tym strasznie, ale to strasznie chciałam je przetestować.
Jako fanka naturalnej pielęgnacji nie mogłam przejść koło nich obojętnie, po tym jak słyszałam i czytałam o tych kremach wiele dobrego.
Samej trudno byłoby mi się przełamać i zamówić coś z Oriflame, bo sceptycznie podchodzę do produktów firm, które prowadzą sprzedaż katalogową.
Nie przepadam za takowymi.
Dla tych kremów warto zmienić zdanie, uwierzcie mi!
Pozwolę sobie na małą recenzję, gdyż kremów używam ponad tydzień ( krem na dzień i na noc).
Niby krótko, ale dla mnie, posiadaczce problematycznej tłustej cery, taki czas jest wystarczający, aby stwierdzić, czy w ogóle warto kontynuować przygodę z danym produktem i czy moja cera go toleruje.
KREM WYGŁADZAJĄCY NA DZIEŃ ORIFLAME ECOBEAUTY
Pierwszy plus zdobywa za higieniczne, porządne opakowanie z pompką.
Ja mam obsesję higienicznego obchodzenia się z twarzą i denerwowało mnie dotychczas w kremach w słoiczkach, że muszę grzebać w nich moim paluchem.
Przy dłuższych paznokciach to w ogóle jest koszmar.
Drugi plus to zapach.
Nienachalny aczkolwiek przyjemny. Oczywiście niechemiczny.
Trzeci plus to skład i wszelkie certyfikaty, które posiada cała seria EcoBeauty.
Same ochy i achy i tylko, co ecofan sobie wymarzy- EcoCert, Vegan, FSC.
Warto zerknąć na stronę ORIFLAME, by się przekonać jak wiele dobrego te kosmetyki mają w sobie.
Oto skład samego kremu na dzień.
Kolejny plus to oczywiście konsystencja.
Niezwykle lekka,przez co krem łatwo się aplikuje i szybko się wchłania jak na kosmetyk naturalny.
Wszystko, co cera tłusta lubi.
Najważniejsze!
Nie zapycha!
Nie raz było tak, że krem mnie zachwycił, a po kilku aplikacjach pory były zapchane, a cera jakby "przekarmiona".
Sebum było więcej, a świeciłam się na potęgę.
Z tym kremem tak nie jest.
Zero tłustego filmu.
Dodatkowy plus to to, że nadaje się pod makijaż.
Plusem jest także nawilżenie- a jakże!
Ja jestem zachwycona i nie wiem czy to nie jest najlepszy krem jaki miałam do tej pory.
Wygładzenia jeszcze nie zauważyłam, ale może ciężko zobaczyć je u mnie, bo aż tak moja cera tego nie wymaga.
Jednakże widzę, że skóra jest wypoczęta po stosowaniu go z bratem na noc.
Dla mnie must have do przetestowania, jeśli podążacie bardziej zieloną ścieżką pielęgnacji i macie kapryśną cerę mieszaną bądź tłustą ;)
KREM WYGŁADZAJĄCY NA NOC ORIFLAME ECOBEAUTY
Właściwie mogę o nim napisać to samo, co o jego dziennym "bracie".
Oczywiście, jak to krem na noc, jest bardziej treściwy.
Co nie oznacza, że niemiłosiernie tłusty, lepki i ciężki.
O nie!
Jest równie lekki i nawet lepiej się wchłania niż dzienny.
Już dawno zrezygnowałam z kremów "na noc", bo były zbyt ciężkie na noc.
Zawsze budziłam się z tłustym filmem.
Tłusta skóra jest samowystarczalna i nie potrzebuje takiego zastrzyku "tłuszczyku".
Tak to ujmę, bo nawilżenia- wbrew pozorom- potrzebuje.
Krem ten stosowałam noc w noc cały tydzień i pierwszy raz ever moja cera nie przetłuściła się.
Cały kremik wchłonął się przez noc.
Dla mnie bomba!
Skład, tak samo naturalnie "czysty" jak w dziennym odpowiedniku
Jako że nastały upały, nie wiem czy taki duet nie będzie przesadą, krem będę stosowała co drugą noc.
Nie żałuję, że się zdecydowałam i chętnie będę kontynuowała moje testy i wrażeniami będę się dzieliła na bieżąco.
Krem na dzień i na noc mają po 50 ml i są ważne 12 miesięcy od otwarcia.
Cena kremów nie jest stała, ostatnio była promocja ( jak to w katalogach). Standardowy koszt to coś ok. 60 zł.
Do kompletu jest także KREM POD OCZY, jednak mój jeszcze jest nienaruszony.
Nigdy nie używałam takowych kosmetyków, bo nie mam problemów z skórą w tych rejonach.
Zastanawiam się nad używaniem go, ale szkoda mi go aplikować dla samej aplikacji.
Może przetestuję na mamie?
Podsumowując linię kremów EcoBeauty, ja jestem ich zwolenniczką i mi naprawdę odpowiadają.
Jestem strasznie wdzięczna Ekocentryczce, że miałam okazje je wypróbować i odkryć.
Jeszcze tylko szybciutko się Wam pochwalę, że zostałam wybrana do Klubu Recenzentki na Wizażu i mam okazję testować
Krem ujędrniający do ciała ISANA Q10
Ostatnio jestem fanką tej firmy, ale w tym przypadku już nie mam tak entuzjastycznych wrażeń.
Wszystko byłoby ok, ale skład pozostawia mi trochę do życzenia ( PARABENY!).
Ostatnio firma z nich rezygnowała, a tu taki bęc.
No cóż, nie można narzekać. Wygrana to wygrana, a produkt sam w sobie jest całkiem dobry.
Podoba mi się opakowanie ( 300ml)- słoik.
Fajnie się wchłania.
Ładnie pachnie i nawilża.
Co do ujędrnienia, to trzeba pewnie chwilkę poczekać na efekty.
Cena- ok. 11 PLN
Miłego dnia
Jofka
ooo, nigdy nic nie miałam z Oriflame, ale te kremy kuszą :)
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze kosmetyki tej firmy. Sama nigdy bym nic nie zamówiła.
UsuńKuszą mnie te kremy, mimo że Oriflame miłością nie darzę. Ale 60 zł za krem to sporo, może zapoluję na promocję :)
OdpowiedzUsuńNawet ostatnio była promocja :)
UsuńNiedawno kupiłam krem pod oczy z tej serii ale czeka na zużycie. Podkład też mam, ale również czeka...ja się z tego nigdy nie wygrzebię :P
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się "wygrzebać" z żeli do mycia. Obiecałam sobie nie kupować na zapas już. :)
Usuńjakoś nie jestem przekonana do Oriflame ;)
OdpowiedzUsuńOriflame, nie Oriflame, ale kremy są super. Takich certyfikatów nie powstydziłaby się droga, prestiżowa firma "ECO"
UsuńMoże spróbuję ten krem z isany:)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnienia. Isany produkty są bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńOdkąd używam masła z ostatniej limitki isany stwierdzam, że warto inwestować w takie produkty ;)
OdpowiedzUsuńA kremy oriflame wydają się ciekawe, szczególnie krem na dzień