Mój faworyt wśród mascar od kilku miesięcy, One by One zaczął się ostatnio niemiłosiernie kruszyć, a to jest nieakceptowalne.
Kupić nowej nie mogę, bo mam limit.
I tak dzięki Brunetce dowiedziałam się o tuszu w tubce od Celii.
W moim przypadku to było świetne rozwiązanie- na teraz.
Koszt tuszu to ok. 3, 50 PLN.
Wybrałam kolor czarny, oczywiście.
Tusz jest niby pogrubiająco- wydłużający.
Brzmiało zachęcająco.
Postanowiłam uzupełnić 2 tusze i ocenić, czy magia tuszy polega na szczoteczce, czy na tuszu samym w sobie.
Jako pierwszego uzupełniłam One by One.
Co stwierdziłam?
Efekt po uzupełnieniu nie różni się zasadniczo od efektu pierwotnego.
Jedyna różnica to intensywność czerni- Celia wypada blaaaaado!
Satin Black to jest to!
Tak, czy siak byłam zadowolona z efektu na rzęsach, więc przyszedł czas na drugi tusz- mój KWC.
Czas na Helenę Rubinstein :)
O ile czyszczenie maskary One by One było łatwe, ( musimy porządnie wymyć opakowanie zanim przejdziemy do uzupełniania tuszu) to HR była w tej kwestii upierdliwa.
Najłatwiej jest wyczyścić opakowanie, jak można zdjąć z jego otworu gumeczkę, która odpowiada za odpowiednie dozowanie tuszu.
W One by One jest gumowa i łatwo schodzi, w HR jest z twardego plastiku i nijak nie mogłam dziadostwa usunąć.
Nawet ukruszyłam je nożem :/
Lałam wodę i lałam, a jaki był syf!
No nic, jakoś się udało.
Musimy następnie dobrze wysuszyć opakowanie- nie chcemy rozcieńczyć tuszu.
Zabrałam się do napełniania.
To akurat jest banalnie proste, opakowanie Celii ma specjalny "dzióbek".
Niczym się nie umażemy :D
I wciskamy :)
Jak wrażenia?
W tym wypadku totalna porażka.
Niestety okazało się, że tajemnica świetności HR tkwi nie tylko w szczoteczce.
Jak się przekonałam, sekretem jest formuła tuszu.
HR uzupełniona Celią nic nie robi z rzęsami.
Jedyne co, to uzyskamy efekt dzienny i to w wersji light.
Szkoda, bo to byłaby niezła oszczędność.
Chyba jednak ZA COŚ płacimy te ponad 130 PLN.
Wniosek z tego taki, że efektywność tuszu zależy od rodzaju mascary jaką posiadamy.
Jeśli jej zaletą jest szczoteczka, to takie uzupełnienie staje się świetnym wyjściem.
Ja na pewno nie raz skuszę się na takie uzupełnianie, jednak muszę ustalić, które mascary będą współpracować z Celią.
Nie podoba mi się także "czerń" Celii, jest naprawdę mało czarna.
Zwłaszcza widać różnicę jak się napełniło One by One.
Szczoteczka jest teraz hmmm lekko brązowa, prześwituje czerń tworzywa, z którego jest wykonana.
To jest duży minus, zwłaszcza jeśli ktoś jest fanem dramatic looku :)
Może uda się Wam dojrzeć różnicę w czerni, na szczoteczce One by One ( Celia) i na szczoteczce tuszu czarnego ( akurat MIYO).
Widać, że szczoteczka z Celią jest mniej ciemna, wręcz brązowawa.
Dodam, że tusz z MIYO nie jest wyjątkowo intensywnie czarny, tradycyjnie raczej.
Metoda uzupełniania tuszem Celii ma swoje zalety, ale i kilka wad.
Dla mnie jest to jednak świetna alternatywa, zwłaszcza jak nie mamy akurat funduszy na ulubioną mascarę.
Miłego dnia
Jofka
Dla mnie to było oczywiste, że sekret tuszu tkwi nie tylko w jego szczoteczce co formule- byłoby chyba zbyt kolorowo gdybyśmy mogły reaktywować stare tusze
OdpowiedzUsuńKurcze, ale efekt One by One z Celią jest naprawdę taki sam jak z oryginalnym tuszem ( poza intensywnością czerni).
UsuńPrzy HR raczej byłam pewna, że się nie sprawdzi, bo oryginalny tusz ma w sobie jakby włókna, które przyczepiają się do rzęs ( coś w tym stylu). Myślałam jednak, że chociaż szczoteczka sobie jakoś poradzi, ale nic. Katastrofa :(
One by One już chyba nie kupię, będę uzupełniać. Czerń zapewnię sobie innym tuszem, jak będę bardzo chciała.
Masz rację,nie jest kolorowo :(
Weź pod uwagę, że szczoteczka One by One jest czerwona, stąd może taki dziwny kolor :) Nie miałam jeszcze tego tuszu Celia, choć namiętnie go szukam (jak się wkurzę, to kupię na allegro). Bardzo chciałabym wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWzięłam to pod uwagę, nie jestem takim ignorantem ;)
UsuńJednak przy oryginalnym tuszu w One by One nie ma żadnych prześwitów, a czerwona szczoteczka jest mega czarna.
A jakościowo jak wygląda na rzęsach? ;) Nie osypuje się?
OdpowiedzUsuńTu wypada świetnie- nie osypuje się. Uzupełniony tusz używam już 3 tyg. ( One by One) i jest wszystko ok :)
Usuńheheh widzisz nie udalo Ci sie przechytrzyć HR:) jednak trza placic 130:(
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się tego, że Helenka mnie pobije ;)
Usuńjednak trza :D
UsuńNo proszę, jakich ciekawych rzeczy ja się tu dowiaduję :) Uzupełniacz do tuszu :o? Nigdy nie słyszałam ;) Muszę koniecznie wypróbować!
OdpowiedzUsuńA co kremami tonującymi? masz już jakieś zdanie? jutro muszę się zdecydowac i Twoja opinia byłaby bardzo pomocna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przetestowałam 3,ale nie odważyłabym się na doradzienie Tobie,bo mam mieszane uczucia.
UsuńJeśli chcesz opowiem Ci- napisz mi mala,bo jestem poza domem,a aplikacja Bloggera na tel jest upierdliwa :/
Napisz maila oczywiście wrrrr
UsuńChyba nie miałabym cierpliwości, żeby tak dokładnie wyczyścić opakowanie starego tuszu :P
OdpowiedzUsuńjak znajdę tą maskare to napewno sie skusze, w koncu nawet jesli okaze sie do noczego, to wiele nie strace
OdpowiedzUsuń