wtorek, 2 października 2012

Cykl: Walka z przebarwieniami cz. II - Peelingi + recenzje

I powracam po długiej przerwie (nawet nie sądziłam, że aż tak długiej- jak patrzę na ostatni post) z nową energią i zapałem i szybciutko nadrabiam zaległości.
Przepraszam, że Was nie uprzedziłam, ale myślałam, że mimo wszystko uda mi się blogować, choć trochę, podczas tych dni harówki ;)
Teraz już będę wolniejsza- zrobiłam co miałam zrobić, spełniłam jedno ze swoich marzeń :D

Wracamy do konkretów...



Dzisiaj dalszy ciąg cyklu walki z przebarwieniami.
Zanim zaczniemy intensywnie walczyć z tymi uporczywymi "plamami" musimy naszą cerę stosownie przygotować, coby nam wszystkie składniki pięknie przyjęła i żebyśmy mogły skuteczniej i bardziej inwazyjnie działać.

Zacznijmy zatem się peelingować.
Mam dla Was cztery propozycje- peelingi, które lubię najbardziej, które najlepiej się sprawdzają.

1. Peeling kwasem migdałowym/salicylowym

Nie ma ich na załączonym obrazku.
Oba działają bardziej dogłębnie niż te drogeryjne, jednak nie każdy ma do nich dostęp.
Można zrobić je samemu w domu albo skorzystać z usług kosmetyczki.
Salicylowego jeszcze nie robiłam, czeka sobie aż kupię spirytus, za to jestem mega fanką migdałowego- robię 40%.
Jestem zachwycona efektami- są natychmiastowe.
Zaczynałam z mniejszymi stężeniami, a wcześniej stosowałam tonik.
Peeling robię średnio raz na miesiąc, a później dłuższą przerwę (niestety po jakimś czasie efekty migdała są mniej efektowne, bo skóra się do tego kwasu przyzwyczaja), warto sobie od niego odpocząć.
Polecam!
Świetnie złuszcza,działa antybakteryjnie, wysusza nieprzyjaciół, ogólnie jest wybawieniem dla cery problemowej.


2. KORUND, czyli domowa mikrodermabrazja


Jak mikrodermabrazja to już wiemy, że dobrze będzie służyć w walce z depigmentacją.
Tylko trzeba uważać- nie jest dla każdego!
Każdy peeling mechaniczny nie jest dla osób, które mają aktywne wykwity.
Niestety, trzeba poczekać aż wszystko się wygoi i wówczas przejść do naszego "hardkorka".
Używam rzadko, bo ostatnio moja cera jest strasznie delikatna i nie potrzebuje już takiego złuszczania(stosuje kwasy i inne specyfiki), jednak raz na miesiąc pozwalam sobie na niego.
Jest polecany na problemy z przebarwieniami, super się spisuje.
Warto od niego zacząć jeśli nie chcemy peelingów kwasowych- on równie dobrze przygotuje naszą twarz na rozpoczęcie kuracji.

3. Naturalny peeling enzymatyczny CZARNE MYDŁO (Savon Noir)



Mój ulubieniec, ale w innej roli- ja stosuję do codziennego oczyszczania twarzy (zamiast mojej Alvy, która się skończyła :( ).
Świetnie sprawuje się jako peeling enzymatyczny tylko, że musimy go zostawić na min. 15 min na twarzy.
Ja zostawiam na ok. 2 min to mam zwykłe oczyszczanie.
Nie stosuję go jako peelingu, bo mi go szkoda (i tak eksploatuję go 2 razy dziennie), mam inny produkt do tych zadań.
Jako peeling jest świetny- wygładza jak nic, oczyszcza i po pewnym czasie sam sobie pewnie poradzi z drobnymi, płytkimi przebarwieniami.

Do tego jest całkowicie naturalny, 2 pozycje w składzie!


Cena 39 zł/200g w Mydlarni u Franciszka.

Taka ilość starczy na dobre pół roku.


Konsystencja jest dość nietypowa jak na mydło- lepka maź, coś jak pasta cukrowa, ale mniej lepka.
Super się z nią współpracuje wbrew pozorom, a do tego wystarczy niewielka ilość na pokrycie całej twarzy- jeśli chodzi o oczyszczanie, a przy peelingu trochę więcej musimy zużyć,bo nie łączymy mydła z wodą i kładziemy bezpośrednio na twarz, a później lekko zwilżamy palce i masujemy, a później wszystko dokładnie zmywamy wodą.

4. Peeling enzymatyczny DERMEDIC HYDRAIN3 HIALURO


To propozycja najbardziej "ogólnodostępna"- nie trzeba kombinować, szukać, mieszać, wystarczy pójść do apteki i kupić gotowy produkt.
Jest to peeling do częstego stosowania, podczas kuracji, a także dla tych, którzy mają wrażliwą, delikatną skórę i ostre peelingi nie są im potrzebne.


Ja go stosuję 2 razy w tyg, aby pozbyć się suchych skórek i pomóc skórze w odnowie.
Bardzo go lubię, jest naprawdę dobry, bo daje efekt złuszczenia i wygładzenia (niektóre peelingi enzymatyczne na mnie w ogóle nie działały, skóra była taka sama przed, jak i po).
Przyjemnie pachnie i jest bezpieczny- choć nie wiem, czy dla skóry mega wrażliwej nie będzie komfortowy aż tak, bo czasem nawet mnie popiecze na początku.
Nie jest to żaden dyskomfort, mogę do stosować podczas stosowania kwasów, więc jest wystarczająco delikatny.


Konsystencja jest kremowa, jest na bazie kwasów AHA 6%, a do tego ma w składzie kwas hialuronowy, który łagodzi i koi skórę podczas zabiegu.
Ja zmywam dokładnie i każdemu o tłustej cerze radzę to samo,bo alkohol cetylowy, który jest w składzie może zapychać.
Peeling jest przeznaczony dla cery suchej, więc nie można wypominać, bo ten składnik natłuszcza.
Po raz kolejny produkty firmy Dermedic mnie pozytywnie zaskoczyły, podobnie mam z ich filtrem do twarzy.


To były moje typy i sugestie, ale pewnie w kosmetyczce każdej z Was już jakiś peeling jest, więc pewnie też będzie dobry.
Ważne aby przed stosowaniem specyfików stricte na przebarwienia przygotować skórę, a później obchodzić się z nią delikatniej i może warto przestawić się na delikatniejsze peelingi enzymatyczne.

Jakie są Wasze ulubione peelingi?


Miłego wieczorku

Jofka






22 komentarze:

  1. zdecydowała bym się na peeling enzymatyczny , kwasowych boję się jak ognia że mi zniszczą twarz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Enzymatyczny to też kwasowy (najczęściej, chyba tylko naturalne nie), ale o niższym stężeniu :)

      Usuń
  2. Super, że ci się udało spełnić marzenie - chyba domyślam się jakie :D.
    Ten peeling enzymatyczny Czarne Mydło wydaje się bardzo ciekawy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) no tak, w ostatni weekend wielu osobom pospełniały się marzenia...
      Czarne mydło jest genialne do oczyszczania twarzy!

      Usuń
    2. Wielu się spełniły, a wielu nie. 3mam za ciebie kciuki :)

      Usuń
    3. Hmmm- marzeń się nie zdradza ale może skoro sie spełniło to się pochwalisz? strasznie mnie zaciekawiłaś:)

      Usuń
    4. A związane z karierą zawodową :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Używasz do twarzy?
      Ja swego czasu stosowałam do ciała, podobały mi się zapachy.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawe to czarne mydło;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że udało Ci się spełnić marzenie :) już się martwiłam, że tak długo Cię nie ma. Nawet miałam pisać maila, ale zobaczyłam, że dodałaś u mnie komentarz :)

    Ja najbardziej lubię mój morelowy peeling Soraya no i enzymatyczny z BU oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za troskę, ufff powróciłam :D
      Sorayę też używałam, ale obecnie poszła do mojego Lubego :D

      Usuń
  6. Savon noir jest super, ale potrafi zaszczypać w oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. korund -o jezu prawie ostatnio kupiłam na zsk, ale na szczęście przed zakupem zorientowałam się, że to się nie nadaje do takie suchej wrażliwej cery jak moja...
    Postaram się walczyć z przebarwieniami kwasem migdałowym w toniku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu do czasu warto też zrobić peeling z większym stężeniem, będziesz bardziej zadowolona z efektów.

      Usuń
  8. Buszując po blogach ostatnio pomyślałam, że Cię od dawna nie ma, fajnie, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. peelingów obecnie używać nie mogę, ale też lubię je stosować. i przebarwienia też będę zwalczać.

    OdpowiedzUsuń
  10. savon noir luv, mam już ente opakowanie wersji z neroli. Czyści, aż skóra skrzypi:) Korundem też raz na tydzień się szoruję, chociaż nie powinnam - trądzik. Ale przynajmniej staram się unikać zaognionych miejsc, a kiedy mam wysyp to zwyczajnie rezygnuję...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wersję z neroli sprawiłam bliskiej osobie, bo ma problemy z naczynkową cerą.
      Ładnie pachnie gorzką pomarańczą (oczywiście), ale skład już nie jest taki króciutki :/
      To może lepiej robić peelingi czarnym mydłem, a korund odstawić na lepsze dni? Ja tak zrobiłam, bo widoczne było pogorszenie cery po takim hardkoru, jak miałam zaognione miejsca.

      Usuń